Kłopot z reklamami na nartach rozwiązany

PAP/EPA / Skoczek po wyjściu z progu
PAP/EPA / Skoczek po wyjściu z progu

Od lat na igrzyskach olimpijskich panuje kategoryczny zakaz reklamowania sponsorów przez zawodników. Widoczne mogą być tylko logotypy producentów. Są jednak dwie marki, które mają z tym problem.

W tym artykule dowiesz się o:

Po raz pierwszy w historii nazwa sprzętu wywołała aż tyle problemu. Mowa o nartach marek Sport2000 oraz fluege.de. Sęk w tym, iż producent sprzętu umieszcza na nim logo zewnętrznych firm. Pierwsza zajmuje się handlem sprzętem sportowym. Druga to biuro podróży. MKOl zabrania reklamowania innych firm niż te, które produkują używany przez zawodnika sprzęt. Produkcja nart sygnowanych logo fluege.de ruszyła w listopadzie 2010. Firma wykupiła dawną fabrykę Germina, będącą pamiątką po dawnym NRD.

Jednak nie jest to na tyle duży problem, by nie sprostać mu przy pomocy mało skomplikowanych rozwiązań. Do nart dołączona zostanie specjalna powłoka. Jej ciężar to zaledwie 10-15 gramów. Montaż ma trwać co najwyżej pół godziny, a ona sama nie powinna przeszkadzać skoczkom, gdyż umiejscowiona będzie na przodzie narty.

Dodatkowym "zabezpieczeniem" będzie specjalny wosk. Zawiera on intensywny pigment, który sprawi, iż logo będzie niewidoczne. Również on nie będzie miał żadnego znaczenia dla skoku, ponieważ w tej części narty nie występuje tarcie.

Źródło artykułu: