Kamil Stoch mistrzem olimpijskim!!!

Polski wieczór w Soczi! Data 9 lutego 2014 roku na Krasnej Polanie złotymi zgłoskami zapisze się do kart historii naszego narciarstwa. Kamil Stoch całkowicie zdominował zawody w Rosji i zasłużenie sięgnął po tytuł mistrza olimpijskiego. Lider Pucharu Świata w kompleksie Russkije Gorki był klasą samą dla siebie i po 42 latach powtórzył pamiętny sukces Wojciecha Fortuny z igrzysk w japońskim Sapporo. Nasz rodak obiecująco prezentował się podczas treningów i w głównych zmaganiach potwierdził swoją doskonałą formę.

Stoch bez najmniejszych problemów poradził sobie z ciążącą na nim presją,

Kamil Stoch: Czułem się fatalnie, miałem stan podgorączkowy i ból głowy

obejmując prowadzenie już na półmetku rywalizacji. Mistrz świata z Val di Fiemme z ogromną łatwością wygrał pierwszą rundę, wynikiem 105,5 metra ustanawiając nowy rekord obiektu. W finałowej kolejce Polak tylko dopełnił formalności i jeszcze bardziej powiększył swoją przewagę, szybując na odległość 103,5 metra - ponownie najdalej z całej stawki. 26-latek drugiego w klasyfikacji - Petera Prevca pokonał aż o 12,7 punktu, co na tego typu skoczni jest absolutnym nokautem!

Słoweniec srebro wywalczył po zaciętej batalii z Andersem Bardalem, który skokami na 101,5 oraz 98,5 metra obronił honor Norwegów. W czołowej "trójce" uplasowali się więc najwięksi bohaterowie ostatnich mistrzostw globu z włoskiego Predazzo. W ścisłej czołówce na próżno szukać można nazwisk innych wielkich faworytów - Gregor Schlierenzauer był dopiero jedenasty, a Simon Ammann zaledwie siedemnasty. Żadnej pierwszoplanowej roli nie odegrał w Rosji też ani marzący o indywidualnym zdobyciu olimpijskiego krążka 29. Janne Ahonen ani też błyskawicznie powracający po poważnej kontuzji 14. Thomas Morgenstern.

W cieniu niesamowitego sukcesu Stocha fantastycznie spisali się też inni nasi reprezentanci. Swój ambitny cel zrealizował w niedzielę Maciej Kot, zajmując w konkursie siódme miejsce po dwóch bardzo dobrych próbach (101,5 m/98,5 m). Udany występ w Soczi zaliczył też debiutujący na igrzyskach Jan Ziobro - równe skoki na 101 oraz 99 metrów dały mu dwunastą lokatę. Do wysokiego poziomu biało-czerwonych pomimo niezłego skoku nie udało się dostosować 32. Dawidowi Kubackiemu - "Mustafowi" przypisano 97,5 metra.

Ogromne powody do radości bez wątpienia może mieć więc Łukasz Kruczek, bo o

starcie jego podopiecznych można mówić wyłącznie w ciepłych słowach. Trener biało-czerwonych pokazał, że opuszczenie lotu do dalekiej Japonii i zgrupowanie treningowe w Szczyrku okazało się być strzałem w "10". Wszystko wskazuje na to, że nasi reprezentanci szczyt swojej dyspozycji znów osiągnęli na najważniejszą imprezę sezonu, za co młodemu szkoleniowcowi należą się gratulacje.

Konkurs na skoczni normalnej w Soczi był przeprowadzony niezwykle sprawnie, choć w 1. serii nie obyło się bez krótkiej przerwy. Gdy wiatr zaczął się wzmagać, jury zdjęło na kilka minut z belki Andreasa Wanka, by po chwili obniżyć przed próbą Niemca najazd na próg. W połowie inauguracyjnej rundy ogromne chwile radości przeżywali gospodarze za sprawą kapitalnego występu Mikhaiła Maksimoczkina. Rosjanin zaskoczył publiczność 104. metrowym rezultatem, który dał mu tymczasowe prowadzenie w zawodach. Skoczek naszych wschodnich sąsiadów w 2. serii doskonałego wyniku już nie powtórzył i spadł z 10. na 30. lokatę.

O sporym pechu mówić może Severin Freund. Najmocniejszy z Niemców swoją podróż w powietrzu zakończył niefortunnym upadkiem tuż przed 100. metrem. 25-latkowi z Freyung nic poważnego się nie stało, ale o medalu szybko mógł zapomnieć, kończąc niedzielne zmagania na 31. miejscu.

Przed skoczkami narciarskimi w Soczi jeszcze dwa konkursy - w sobotę 15 lutego odbędą się indywidualne zawody na dużym obiekcie, zaś dwa dni później rozegrana zostanie równie pasjonująco zapowiadająca się "drużynówka".

Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Wyniki olimpijskiego konkursu na normalnej skoczni:

Polska na 7. miejscu w klasyfikacji medalowej