Kilończycy początek sezonu mieli słaby, zwycięskie spotkania przeplatali porażkami z niżej notowanymi rywalami, w tabeli Bundesligi zakopali się w okolicach jej środkowej strefy i wydawało się, że sezon jest już dla nich stracony. Ostatnio „Zebry” zaczęły jednak odrabiać dystans do czołówki, w ośmiu poprzednich spotkaniach poniosły tylko jedną porażkę (z Gummersbach) i straty do liderów z Flensburga zniwelowali do sześciu „oczek”. To wciąż dużo, z „Wikingami” grają jednak w najbliższą niedzielę i jeśli zdołają zwyciężyć, urwą kolejne dwa punkty. A do końca sezonu jeszcze wiele meczów…
Szanse na wygraną gości są znaczne, bo niecałe dwa tygodnie temu triumfowali oni we Flens Arenie w spotkaniu rozgrywanym w ramach Champions League. Podopieczni Alfreða Gíslasona nie byli wówczas faworytami, zwyciężyli jednak 33:30. Jeśli dołożyć do tego remis 20:20, który miał miejsce w połowie października w Kilonii, wysnuwa się obraz, w którym „Zebry” wcale nie muszą polec we Flensburgu.
Z drugiej jednak strony, pamiętać należy, że „Wikingowie” to królowie własnego parkietu, zwłaszcza jeśli idzie o zmagania w Bundeslidze. Wygrali dziewięć poprzednich domowych meczów na krajowych parkietach, a w trzydziestu dwóch ostatnich konfrontacjach we własnej hali dal się pokonać tylko raz, ekipie Rhein-Neckar Löwen. Kilończycy będą musieli rozegrać naprawdę znakomitą partię, żeby liczyć na to, że znów uda im się wywieźć z Flens Areny pełną pulę. Na pewno impulsem będzie dla nich powrót do gry Domagoja Duvnjaka, który po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją pojawił się na boisku w ubiegłym tygodniu w meczu z Huettenbergiem, a swój powrót okrasił trzema bramkami.
W ostatnich latach Derby Północy regularnie rozgrywano nie tylko w Bundeslidze, ale też na innych frontach. W ubiegłym sezonie siódemki Flensburga i Kilonii rywalizowały ze sobą także w Champions League i Pucharze Niemiec. W ostatniej z nich górą byli podopieczni Alfreða Gíslasona, którzy pewnie pokonali „Wikingów” 29:23. Batalie w europejskich pucharach przyniosły remisowe rozstrzygnięcie – THW u siebie przegrało bowiem 22:30, ale na wyjeździe potrafiło pokonać rywali 26:25. Na remis wyszedł też ligowy dwumecz, z tą jednak różnicą, że tym razem w obu grach to gospodarze zdobywali dwa punkty. We Flensburgu miejscowi wygrali 30:29, a w Kilonii – także różnicą jednej bramki (24:23) – lepsze okazały się „Zebry”. Jak będzie tym razem w wypełnionej po brzegi Flens Arenie? SG Flensburg-Handewitt – THW Kiel w niedzielę 10 grudnia o godz. 15.00 na żywo wyłącznie w Sportklubie!
ZOBACZ WIDEO: 17-letni Aleksander Balcerowski zadebiutował w Lidze ACB!