Paweł Wszołek w lipcu 2022 roku wrócił do Polski po bardzo nieudanej przygodzie z niemiecką Bundesligą. Wahadłowy odbił się od 1.FC Union Berlin, gdzie trener nie widział dla niego miejsca w składzie.
Ponowne podpisanie kontraktu z Legią Warszawa było doskonałą decyzją piłkarza urodzonego w Tczewie. Wszołek w Legii jest bowiem kluczowym zawodnikiem. W Niedzielę Wielkanocną poznaliśmy go od innej strony.
Wszołek, wspólnie z kolegami z drużyny, stanął naprzeciwko wybranym koszykarzom Legii Warszawa w świątecznym odcinku kultowej "Familiady". 11-krotnemu reprezentantowi Polski nie wyszło to jednak najlepiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bajeczny gol 17-latka z Legii
Wahadłowy usłyszał pięć pytań. Na wszystkie odpowiedział źle lub milczał. Najpierw Karol Starsburger zapytał o roślinę, która kojarzy się z Wielkanocą. - Może strzelę. Tulipany - powiedział po upływie regulaminowego czasu na udzielenie odpowiedzi. Strzał Wszołka był jednak wyraźnie chybiony. Tulipany nie kojarzą się z Wielkanocą, co pokazały późniejsze głosy ankietowanych.
Za drugim razem Wszołek brał udział w naradzie drużyny, która miała wyłonić odpowiedź na pytanie o blok, w którym nie da się zamieszkać. - Siatkarski - doradził wahadłowy. Ostatecznie kapitan Artur Jędrzejczyk postawił na blok techniczny, była to odpowiedź błędna, ale siatkarskiego również ankietowani nie wymyślili.
- Szczególny dzień tygodnia od końcówki karnawału do Wielkanocy włącznie? - zapytał Strasburger przy trzecim podejściu. - Wielka Środa - usłyszał w odpowiedzi. Kolejne pudło Wszołka.
Największą inteligencją taktyczną popisał się jednak przy czwartym pytaniu. Wówczas Wszołek mierzył się z koszykarzem przy pulpicie. - Tradycyjny polski ser ceniony w kraju i za granicą? - zagaił prowadzący. Wszołek nie nacisnął guzika i milczał, co okazało się doskonałą decyzją, bo żaden z uczestników nie znał odpowiedzi na tę zagadkę, a koszykarz zasygnalizował chęć zmierzenia się z nią. Niezwykle cenne punkty powędrowały do piłkarzy.
Wszołek dostał od losu jeszcze jedną szansę. Został poproszony o wskazanie elementu, o którym na pewno nie zapomni dziecko rysując zająca. - Może… Jajko albo marchewka, to mnie zastanawia - myślał głośno wahadłowy. - Niech będzie to jajko - odpowiedział ostatecznie. Koszykarze przejęli pytanie i odpowiedzią "zęby" zapewnili sobie awans do finału.
Do udziału w nim zaprosili jednego z zawodników drużyny piłkarzy. Kapitan zespołu Artur Jędrzejczyk nie wytypował jednak do tej roli Wszołka. Postawił na Kacpra Tobiasza i była to doskonała decyzja. Bramkarz spisał się bardzo dobrze, a łączona drużyna przekroczyła 200 zdobytych punktów w finale i wygrała ponad 26 tysięcy złotych na cele charytatywne. Wszołek może sobie śmiało powiedzieć, że miał w tym swój udział. W końcu "razem wygrywamy i wspólnie przegrywamy".
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem