Od pięciu miesięcy Dani Alves pozostaje w więzieniu po tym, jak został oskarżony o gwałt na 23-letniej kobiecie. Brazylijczyk w ostatnich dniach udzielił pierwszego wywiadu zza krat.
Były zawodnik m.in. FC Barcelony wielokrotnie zwracał się w nim do swojej żony Joany Sanz, przekonując, że ta pozostaje dla niego najważniejszą osobą.
- Jedyną osobą, którą muszę przeprosić, jest moja żona Joana Sanz. Kobieta, którą poślubiłem osiem lat temu, z którą nadal jestem w związku małżeńskim i z którą mam nadzieję żyć przez całe życie. To były, są i będą dla niej bardzo ciężkie dni. Dziękuję jej za wszystko, co dla mnie robi - powiedział Brazylijczyk (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa
Na te słowa odpowiedziała już żona zawodnika. Z pewnością nie takiej reakcji spodziewał się Dani Alves. Joana Sanz w programie "El programa de Ana Rosa" nie gryzła się w język.
- Nie przejmuję się tym, nie chcę zrobić sobie krzywdy. Nie interesuje mnie już to, co jest związane z Danim - powiedziała Sanz w hiszpańskich mediach.
Przypomnijmy, że obecnie Alves oczekuje na ostateczny proces. Pierwsza rozprawa ma odbyć się na przełomie października i listopada tego roku. 40-latkowi grozi od 6 do 12 lat.
Zobacz także:
Ostro potraktowała piłkarskiego gwiazdora
Prokuratura i policja w rezydencji Neymara