Serce Nigeryjczyka skradła Beata Smolińska, a na ślubie świadkową była jej siostra Monika. Bliźniaczka!
O Emmanuelu Olisadebe w tamtych czasach było bardzo głośno. Piłkarz robił furorę, a w lipcu 2000 odebrał z rąk ówczesnego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego nasze obywatelstwo.
I Kwaśniewski zrobił dla piłkarza wyjątek, bo ten nie spełniał warunków, aby móc ubiegać się o polski paszport. Wszystko przez piłkę nożną i naszą kadrę.
ZOBACZ WIDEO: Ten gol przejdzie do historii. Trudno uwierzyć, ale piłka... wpadła do siatki
Zawodnik mógł pomóc Biało-Czerwonym w walce o awans na mistrzostwa świata, co finalnie naszej kadrze się udało, a on sam miał w tym duży udział. W eliminacjach zdobył aż osiem goli.
Olisadebe na zawsze wpisał się do kart historii piłkarskiej reprezentacji Polski. Jego małżeństwo z kolei nie przetrwało próby czasu - para rozwiodła się w 2017 roku nie mając ze sobą konfliktu. Smolińska została w kraju, a Olisadebe wrócił do Nigerii.
Tam zajął się "budowlanką". - Jestem fanem "budowlanki" i już w niej działam. Postawiłem pięć mieszkań i teraz czerpię z nich profity. Szóste mam już w trakcie budowy, choć pandemia zwolniła tę inwestycję - mówił w 2020 roku w wywiadzie dla WP SportoweFakty.
- Generalnie biorę teraz życie powoli. Nie jestem pod żadną presją, nigdzie mi się nie spieszy. Szczerze mówiąc, nie jestem zbyt ambitną osobą, taki mam charakter, więc nie mógłbym żyć w Europie, gdzie presja codziennego życia jest bardzo duża. Mieszkałem w Europie, więc potrafię to porównać - kontynuował.
Emmanuel Olisadebe występował w Polsce w latach 1997-2000. Po nieudanych testach w kilku klubach podpisał kontrakt z Polonią Warszawa. W ekstraklasie strzelił 20 goli w 66 meczach. Po wyjeździe z Polski (2001) występował w Grecji, Anglii, na Cyprze i w Chinach. Karierę skończył w 2012 roku.
W latach 2000-2004 zagrał w reprezentacji 25 razy i strzelił dla niej 11 goli. Podczas finałów MŚ w Japonii i Korei Południowej zdobył jedną bramkę.
Zobacz także:
Wielkie problemy Xaviego. A co z Lewandowskim?
Przykre słowa Bońka na temat Modera. "Nie ma co liczyć"