Adamek przegrał z Moliną przez nokaut w ostatniej sekundzie dziesiątej rundy. Po walce promotorzy polskiego pięściarza mieli pretensje do Jankowiaka, że zbyt szybko policzył do dziesięciu i zakończył pojedynek. Chcą nawet złożyć w tej sprawie protest i domagać się zmiany werdyktu.
Zobacz także: Obóz Adamka protestuje. Aż zdębiałem (komentarz)
Sędzia ringowy w wywiadach podkreśla, że nie zgadza się z tą krytyką, ale nie ona jest jego największym zmartwieniem. Jeszcze w hali Tauron Arena Jankowiak miał paść ofiarą ataku. - Dostałem od jednego kibica ordynarnie w głowę. Na szczęście nie oberwałem z pięści, tylko z otwartej ręki - zdradza na łamach "Gazety Krakowskiej".
Małopolanina przeraża także fala hejtu w internecie, która pojawiła się po gali w Krakowie. - Wiadomość o treści: "jeśli jesteś głodny, to chętnie napełnię ci gębę gów..." jestem w stanie udźwignąć. Ale co stanie się, jeśli jakaś osoba odszuka mój adres i zrobi krzywdę komuś z mojej rodziny? Jak o tym myślę, to jestem zaniepokojony - przyznaje.
Adamek, bez względu na to, czy werdykt jego pojedynku z Moliną zostanie zmieniony, zapewnił, że do ringu już nie wróci.
Opracował PS
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: Bayern pobił kolejny rekord. W... piłkarskim "dziadku"
Wybitny bokser i szkoda chłopa,jeszcze wiele może nauczy Czytaj całość