Amerykańskie media podają, że do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę około 2.15 rano. Ryan Jimmo został potrącony na jednym z parkingów. Kierowca ciemnego pickupa z dużą prędkością wjechał w byłego zawodnika UFC.
Sprawca wypadku uciekł po potrąceniu 34-latka. "The Big Deal" został przewieziony do szpitala, ale zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Policja poszukuje kierowcy. Świadkowie zeznali, że w samochodzie siedziało dwóch mężczyzn.
UFC Veteran Light Heavyweight Ryan Jimmo Reportedly Dead at 34 https://t.co/prITlIqy1v pic.twitter.com/EyNQg8Hzvs
— MMAWeekly.com (@MMAWeeklycom) 27 czerwca 2016
Rodzina Jimmo potwierdziła informację o jego śmierci. Ciotka sportowca zdradziła, że Ryan planował przeprowadzić się z dziewczyną do Edmonton. W Kanadzie mieli teraz spędzić kilka dni.
- To straszne i cały czas trudno uwierzyć w to, co się stało. Był człowiekiem, którego wszyscy kochali. Nie tylko był świetnym wojownikiem, ale także wielkim człowiekiem - mówi ciotka zawodnika, Sharon Jimmo.
Kanadyjczyk do UFC trafił w 2012 roku po serii szesnastu zwycięstw z rzędu. W największej organizacji MMA na świecie stoczył siedem pojedynków, z których trzy wygrał. Ostatni raz walczył w maju ubiegłego roku i przegrał z Francimarem Barroso.
Opracował CYK
ZOBACZ WIDEO dwie piłki, dwa kosze i Neymar. Zobacz popis gwiazdora