Dramat kolegi Małysza: pociąg uciął mu obie nogi. Teraz jest paraolimpijczykiem

Facebook
Facebook

Kolega polskiego skoczka narciarskiego przeszedł przez piekło. W wieku 18 lat stał się ofiarą napadu. Bandyci go okradli i zostawili nieprzytomnego na torach. Cudem przeżył.

W tym artykule dowiesz się o:

Adam Małysz w swoim najnowszym felietonie na łamach "Przeglądu Sportowego" wrócił do zakończonych niedawno igrzysk olimpijskich, aby zwrócić uwagę, że Janusz Rokicki, który zdobył srebrny medal w pchnięciu kulą, to jego bardzo dobry znajomy. Znajomy, którego podziwia.

- Jeden z medalistów olimpijskich to mój kolega niemal z podwórka. Z kulomiotem Januszem Rokickim chodziliśmy razem do szkoły w Wiśle-Głębcach. Ja mieszkałem na Kopydle, on na górze Kobyli - zdradził były skoczek narciarski.

Rokicki nie zawsze był niepełnosprawny. Jako nastolatek trenował biegi narciarskie, eksperci twierdzili, że ma wielki talent. Jego życie zmieniło się, gdy miał 18 lat. Wracał wówczas z pracy.

- W 1992 roku w wakacje pracowałem na budowie jako pomocnik murarza, czasem dłużej niż 12 godzin, i to przeważnie w upale. Gdy 31 sierpnia po otrzymaniu wypłaty wracałem zadowolony do domu, wstąpiłem do baru na piwo. Do dziś tego żałuję - przyznał po latach.

Paraolimpijczyk został napadnięty na ulicy. Jest pewny, że wcześniej był obserwowany. Bandyci ogłuszyli go uderzeniem w tył głowy, ukradli portfel, dokumenty i pieniądze. Potem zostawili na torach.

- Jadący pociąg o czwartej rano zmienił całe moje życie. Maszynista zobaczył mnie leżącego między szynami, ale było już za późno. Trzy wagony przejechały po mnie, obcinając obie nogi. I w taki właśnie sposób w wieku 18 lat stałem się osobą niepełnosprawną - napisał na swojej stronie internetowej.

Rokicki przez lata uczył się korzystać ze specjalnych protez. Momentami ból był nie do zniesienia. Sportem dla niepełnosprawnych zainteresował się 2000 roku, gdy wraz z rodziną przeniósł się do Cieszyna. Najpierw próbował swoich sił w pływaniu. Został mistrzem Polski na 100 stylem klasycznym, ale do najlepszych na świecie wciąż bardzo wiele mu brakowało.

W następnej kolejności polski paraolimpijczyk wziął się za podnoszenie ciężarów, ale to też nie była dyscyplina dla niego. Strzałem w "dziesiątkę" okazały się dopiero zajęcia w pchnięciu kulą pod okiem Zbigniewa Gryżbonia. Trener od razu zauważył w nim wielki potencjał. Dziś, 13 lat później, Rokicki ma na swoim koncie trzy srebrne medale paraolimpijskie, tytuł mistrza świata i mistrza Europy.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skandal w ringu. Krewny znokautowanego rzucił się na boksera

Komentarze (5)
avatar
jotwu
28.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
to dekarz wziął się teraz za felietony?.No tak,Orlen przestał finansować wycieczki . 
avatar
Viki Cgts
28.09.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
PRAWDA JEST TAKA ZE JAK TO MLODY CHLOPAK PRACOWNIK BUDOWY I NIE ON JEDEN PRZEPIL WYPLATE I ZASNAL O DZIWO NA TORACH 
avatar
Allez
28.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie red. Sibera, gdzie jest zdjecie bohatera panskiego artykulu - pana Janusza Rokickiego ?! 
avatar
yes
27.09.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Widzę, że najważniejszą osobą (zdjęcie) w informacji o Rokickim, nie jest Rokicki... Chyba, że to jednak on.