Z tej strony go nie znałeś. Żyła zdradza, dlaczego po porażkach chodzi do lasu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Andrzej Grygiel /
PAP / Andrzej Grygiel /
zdjęcie autora artykułu

Piotr Żyła uchodzi za wesołka, który uśmiecha się, nawet jeśli coś nie idzie po jego myśli. Tak naprawdę to jednak tylko pozory. Polski skoczek zdradził w ostatnim wywiadzie, że bardzo mocno przeżywa słabsze okresy w swojej karierze.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jestem typem samotnika. Wolę sobie pójść do lasu, tam pobyć, niż siedzieć z ludźmi. Jak jestem zły, to najlepiej, żeby nikt do mnie nie podchodził. Izoluję się, uciekam od ludzi - tłumaczy Żyła w rozmowie z portalem sport.pl.

Polski skoczek w poprzednim sezonie wielokrotnie chodził do lasu, aby się wyżyć. Nigdy jednak z pustymi rękami.

- Zazwyczaj brałem kij i waliłem w drzewa. Jakoś z nerwami trzeba sobie radzić (śmiech). Ale ostatnio już naprawdę zauważyłem, że rozmowa pomaga, że po gorszym dniu dużo lepiej da się odreagować, kiedy się z kimś pogada - przyznaje.

Największym oparciem dla "Wewióra" jest nowy trener polskiej reprezentacji, Stefan Horngacher. Austriak wie jak do niego dotrzeć. Potrafił namówić go nawet na zmianę pozycji najazdowej, o którą wcześniej tak zabiegali Łukasz Kruczek czy Adam Małysz.

Żyła z niecierpliwością czeka na kolejny sezon zimowy. Puchar Świata w skokach narciarskich rusza 25 listopada w Kuusamo.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz prawie amator, a gol jak u Maradony

Źródło artykułu: