Zdobył w życiu wiele ważnych bramek, ale najbardziej został zapamiętany z powodu tej jednej. 24 czerwca 1990 roku Argentyna i Brazylia walczyły o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata we Włoszech. Faworytem potyczki na Stadio Delle Alpi w Turynie byli "Canarinhos". W fazie grupowej odnieśli trzy zwycięstwa. Z kolei "Albicelestes" od początku turnieju mieli problemy. W meczu otwarcia przegrali z Kamerunem 0:1, później wprawdzie pokonali ZSRR 2:0, ale remis 1:1 z Rumunią oznaczał, że z grupy wyszli dopiero z trzeciego miejsca.
Długo utrzymywał się bezbramkowy remis. W 80. minucie środkiem pola ruszył Diego Maradona. Minął jednego rywala, potem drugiego, ściągnął na siebie uwagę dwóch kolejnych, po czym sprytnie przerzucił piłkę na lewo, do nieobstawionego Claudio Caniggii. Długowłosy blondyn z Atalanty Bergamo minął Claudio Taffarela i dopełnił formalności. Brazylijczycy nie zdołali już odpowiedzieć i w 1/8 finału musieli pożegnać się z mundialem.
- To był najważniejszy gol w mojej karierze. Praktycznie nikt na nas nie stawiał, a po drugie rywalizacja z Brazylią zawsze miała szczególne znaczenie - mówił po latach Caniggia, który po tym meczu został bohaterem narodowym.
Pamiętny moment. Tak Caniggia pokonał Taffarela.
Pomógł wejść do finału i... był wściekły!
To nie był koniec popisów "Syna wiatru" na włoskim mundialu. W ćwierćfinale Argentyńczycy uporali się po rzutach karnych z Jugosłowianami. W półfinale przyszło im rywalizować z gospodarzami turnieju, którzy wygrywali mecz za meczem, bez straty gola. Walter Zenga wręcz zamurował bramkę. Do przerwy nie zanosiło się na zmianę tego scenariusza - Italia prowadziła 1:0 po golu szalejącego na tym turnieju Salvatore Schillaciego. Jednak w II połowie stało się coś nieoczekiwanego.
Julio Olarticoechea dośrodkował z lewej strony boiska, a Caniggia uprzedził wychodzącego z bramki Zengę (jego passa bez straconego gola na MŚ została przerwana po 517 minutach). Argentyna doprowadziła do dogrywki, a następnie do rzutów karnych. - Czekałem, miałem strzelać jako ostatni - mówił. Po pudłach Roberto Donadoniego i Aldo Sereny już nie musiał podchodzić do piłki.
Argentyna szalała z radości. Caniggia zareagował w zupełnie inny sposób. - Gdy zszedłem do szatni, każdy świętował sukces. Ja nie. Byłem wściekły. Nie mogłem uwierzyć w to, że nie zagram w finale. Ale obyło się bez łez - wspominał po latach. Wszystko przez żółtą kartkę, którą dostał w półfinale z Włochami za zagranie piłki ręką (wcześniej żółty kartonik zobaczył w meczu grupowym z ZSRR).
Obecnie przed półfinałem MŚ napomnienia są anulowane, kiedyś tak nie było. Finał w Rzymie Claudio przeżywał z perspektywy widza. - Kartka w meczu z Włochami była jednym z najbardziej frustrujących momentów w mojej karierze. Ona i niezdobycie Pucharu Świata - wspominał. W finale Argentyna uległa bowiem RFN 0:1. Maradona ponoć do dziś twierdzi, że z Caniggią w składzie "Albicelestes" pokonaliby Niemców.
Wpadka Claudio, wpadka Diego
Po MŚ 1990 Caniggia był u szczytu sławy. Mógł mieć nadzieję, że jeszcze się odegra i sięgnie po upragnione mistrzostwo świata. Cztery lata później - wraz z Maradoną i Gabrielem Batistutą - mieli rządzić i dzielić na kolejnych mistrzostwach świata. Zanim jednak zagrał w USA, był bohaterem głośnego skandalu.
NA KOLEJNE STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. SKĄD W JEGO ORGANIZMIE ZNALAZŁA SIĘ KOKAINA I JAKĄ PONIÓSŁ KARĘ ZA TO, ŻE ODMÓWIŁ OBCIĘCIA WŁOSÓW.
[nextpage]W marcu 1993 r. - jako zawodnik AS Roma - Caniggia oblał testy antydopingowe po meczu z Napoli. W próbce moczu wykryto ślady kokainy. Piłkarz początkowo zaprzeczał, ale później przyznał się, że sięgnął po narkotyk podczas jednej z imprez. Został zawieszony na 13 miesięcy. Wrócił tuż przed MŚ w USA.
Początek mistrzostw Argentyna miała piorunujący: rozgromiła 4:0 Grecję, a później pokonała rosnącą w siłę Nigerię 2:1 - po dwóch golach Caniggii. Po tym meczu wszystko się jednak rozsypało. Diego Maradona został przyłapany na dopingu (stosował m.in. efedrynę i pseudoefedrynę) i zawieszony. Kadra bez lidera straciła na wartości. Argentyńczycy przegrali w grupie z Bułgarami 0:2, a następnie w 1/8 finału z Rumunami 2:3 i pojechali do domu.
- Kolejna gorzka pigułka. Mieliśmy wtedy wspaniały zespół - żałował po latach Caniggia, który w meczu grupowym z Bułgarią doznał kontuzji i zszedł z boiska w I połowie. Z Rumunią już nie wystąpił. Cztery lata później napastnik pochodzący z Henderson - małej miejscowości położonej ok. 10 km od Buenos Aires - miał szanse na występ na kolejnym mundialu, ale nie chciał podporządkować się Claudio Passarelli. Ówczesny selekcjoner kadry Argentyny postawił mu ultimatum: albo obetniesz włosy, albo nie zagrasz w reprezentacji. Claudio się nie ugiął.
"Ten drań Sutton!"
Na trzeci mundial jednak pojechał. W 2002 roku selekcjonerem był Marcelo Bielsa, który był przekonany, że 35-letni Caniggia - wówczas występujący w dość przeciętnej lidze szkockiej - może sporo wnieść do jego zespołu. Rezerwował mu miejsce w składzie, ale na imprezie w Korei Płd. i Japonii nie wystawił "Syna wiatru". Bohater MŚ sprzed dwunastu lat nie był bowiem w pełni sił. Już po otrzymaniu powołania doznał kontuzji w finale Pucharu Szkocji, w którym - jako piłkarz Glasgow Rangers - walczył z Celticem. Do dziś ma żal do Chrisa Suttona, który go sfaulował. - Ten drań Sutton! Zagrałem piłkę obok niego, a on zaatakował mnie i uszkodził mi kolano - opisywał.
Choć w Azji nie zagrał ani razu, zapisał się na kartach historii niecodziennym wyczynem. W trzecim meczu grupowym ze Szwecją (Argentyna zremisowała 1:1 i odpadła z turnieju) zobaczył czerwoną kartkę jako rezerwowy. Za obrazę sędziego Alego Bujsaima ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. FIFA nałożyła na Caniggię grzywnę w wysokości 5000 dolarów i zawiesiła go na dwa spotkania. Tej drugiej kary nigdy nie odbył, bo po MŚ 2002 zakończył reprezentacyjną karierę.
Caniggia wystąpił w reprezentacji Argentyny 50 razy, strzelił 16 goli. Oprócz wicemistrzostwa świata może pochwalić się złotym medalem Copa America 1991 oraz triumfem w Pucharze Konfederacji 1992. Także w piłce klubowej odniósł kilka znaczących sukcesów.
Wróg numer 1 macierzystego klubu
"El hijo del viento" nie był wcale jego pierwszym przydomkiem. Gdy 18-latek zaczynał karierę w River Plate Buenos Aires, mówili na niego "El Pajaro", czyli "Ptak". Z ptasią lekkością i łatwością poruszał się po boisku. Wraz z kolegami zanotował niesamowity sezon - w 1986 r. River Plate wygrało ligę argentyńską, Copa Libertadores, Copa Interamericana oraz Puchar Interkontynentalny. Później przeniósł się do Europy, grał we Włoszech (Hellas Werona, Atalanta, Roma) i w Benfice Lizbona. W 1995 r. wrócił do Argentyny, by zasilić szeregi... Boca Juniors - największego wroga River Plate. Dla kibiców macierzystego klubu stał się wrogiem numer 1.
NA TRZECIEJ STRONIE ZOBACZYSZ M.IN. NIECODZIENNE ZDJĘCIE CLAUDIO Z DIEGO MARADONĄ I PRZECZYTASZ O TRAGEDII W RODZINIE CANIGGII.
[nextpage]Gdy pytano go, który klub z Buenos Aires zajmuje miejsce w jego sercu, starał się odpowiadać dyplomatycznie. - Pół na pół. River Plate jest lepsze w szkoleniu, zależy im na atrakcyjności futbolu. Boca Juniors jest inne. Jego kibice cały czas dopingują, nawet jak przegrywasz.
Razem z Caniggią do Boca Juniors trafił Maradona. Z "Boskim Diego" blondwłosego napastnika łączyły wyjątkowe relacje. Rozumieli się świetnie nie tylko na boisku. Kiedyś żona Claudio, modelka Mariana Nannis, zasłynęła tymi słowami: "Czasami myślę, że Diego jest zakochany w moim mężu. To pewnie z powodu tych długich włosów i wielkich mięśni".
W 1996 r. Boca Juniors rozbili lokalnego rywala - River Plate - 4:1. Po jednym z goli zrobione zostało zdjęcie z Maradoną i Caniggią w roli głównej.
Boca Juniors
— Superb Footy Pics (@SuperbFootyPics) 13 grudnia 2016
"Goal Celebration"
Claudio Caniggia & Diego Maradona pic.twitter.com/eGfBMlK8ak
Jesienią 1996 roku Caniggia przeżył rodzinną tragedię. Jego matka, Nelida Tomasa Iglesias, wyskoczyła z balkonu usytuowanego na piątym piętrze budynku w Belgrano. 60-latka zginęła na miejscu. Później wyszło na jaw, że kobieta od dłuższego czasu zmagała się z depresją, już wcześniej podejmowała próby samobójcze. Piłkarz w momencie tragedii przebywał we Włoszech. Po stracie matki rozważał nawet zakończenie kariery, miał długą przerwę, ale ostatecznie wrócił do gry.
Córka modelka robi karierę
Po niezłym okresie w Szkocji (Dundee FC, Rangers) "Syn wiatru" postanowił zadbać u schyłku kariery o finanse. Wyjechał do Kataru, grał w drużynie Qatar SC. W 2004 r. zawiesił buty na kołku. Przypomniał o sobie osiem lat później, w dość niecodziennych okolicznościach. W Anglii kręcono dokument z drużyną Wembley FC w roli głównej. Jej menedżerem został Terry Venables, który ściągnął kilka emerytowanych gwiazd - m.in. Caniggię, Raya Parloura, Graeme'a Le Sauxa czy Briana McBride'a. Zespół startował w rundach wstępnych Pucharu Anglii. Po golu Caniggii pokonał Langford 3:2, ale później jego przygoda z FA Cup się zakończyła.
Urodzony 9 stycznia 1967 r. Caniggia jest od 28 lat żonaty ze wspomnianą Marianą Nannis. Mają troje dzieci: synów Kevina i Alexandra oraz córkę Charlotte. Największą sławą cieszy się ta ostatnia. 23-letnia Charlotte jest modelką i aktorką, wystąpiła w kilku programach typu reality show.
Małżeństwo piłkarza wielokrotnie znajdowało się na zakręcie. Żona Mariana - także była modelką - słynęła z ekscentrycznych zachowań, uwielbiała życie w luksusie, często wywoływała skandale (m.in. została aresztowana w USA za podmienianie metek na ubraniach). Claudio także do najgrzeczniejszych nie należał. W grudniu ub. roku w argentyńskiej prasie głośno było o rzekomym romansie "Syna wiatru" ze stewardessą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawi Legia. Jędrzejczyk rozkręcił wesele u kolegi
Ale Caniggia to niesamowity gość był ("był" w znaczeniu jego kariery). Czytaj całość