Wyrzucił Brazylię z MŚ, brał kokainę, przeżył rodzinną tragedię. Caniggia kończy 50 lat

Na Claudio Caniggię mówiono "El hijo del viento", czyli "Syn wiatru". W młodości biegał sprinty, "setkę" pokonywał w ok. 11 sekund. Słynął jednak nie tylko z szybkości. Był silny, przebojowy, doskonale rozumiał się z Diego Maradoną.

Michał Fabian
Michał Fabian
Claudio Caniggia Getty Images / Henri Szwarc/Bongarts / Na zdjęciu: Claudio Caniggia

Zdobył w życiu wiele ważnych bramek, ale najbardziej został zapamiętany z powodu tej jednej. 24 czerwca 1990 roku Argentyna i Brazylia walczyły o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata we Włoszech. Faworytem potyczki na Stadio Delle Alpi w Turynie byli "Canarinhos". W fazie grupowej odnieśli trzy zwycięstwa. Z kolei "Albicelestes" od początku turnieju mieli problemy. W meczu otwarcia przegrali z Kamerunem 0:1, później wprawdzie pokonali ZSRR 2:0, ale remis 1:1 z Rumunią oznaczał, że z grupy wyszli dopiero z trzeciego miejsca.

Długo utrzymywał się bezbramkowy remis. W 80. minucie środkiem pola ruszył Diego Maradona. Minął jednego rywala, potem drugiego, ściągnął na siebie uwagę dwóch kolejnych, po czym sprytnie przerzucił piłkę na lewo, do nieobstawionego Claudio Caniggii. Długowłosy blondyn z Atalanty Bergamo minął Claudio Taffarela i dopełnił formalności. Brazylijczycy nie zdołali już odpowiedzieć i w 1/8 finału musieli pożegnać się z mundialem.

- To był najważniejszy gol w mojej karierze. Praktycznie nikt na nas nie stawiał, a po drugie rywalizacja z Brazylią zawsze miała szczególne znaczenie - mówił po latach Caniggia, który po tym meczu został bohaterem narodowym.

Pamiętny moment. Tak Caniggia pokonał Taffarela.
Fot. ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK Fot. ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK
Pomógł wejść do finału i... był wściekły!

To nie był koniec popisów "Syna wiatru" na włoskim mundialu. W ćwierćfinale Argentyńczycy uporali się po rzutach karnych z Jugosłowianami. W półfinale przyszło im rywalizować z gospodarzami turnieju, którzy wygrywali mecz za meczem, bez straty gola. Walter Zenga wręcz zamurował bramkę. Do przerwy nie zanosiło się na zmianę tego scenariusza - Italia prowadziła 1:0 po golu szalejącego na tym turnieju Salvatore Schillaciego. Jednak w II połowie stało się coś nieoczekiwanego.

Julio Olarticoechea dośrodkował z lewej strony boiska, a Caniggia uprzedził wychodzącego z bramki Zengę (jego passa bez straconego gola na MŚ została przerwana po 517 minutach). Argentyna doprowadziła do dogrywki, a następnie do rzutów karnych. - Czekałem, miałem strzelać jako ostatni - mówił. Po pudłach Roberto Donadoniego i Aldo Sereny już nie musiał podchodzić do piłki.

Argentyna szalała z radości. Caniggia zareagował w zupełnie inny sposób. - Gdy zszedłem do szatni, każdy świętował sukces. Ja nie. Byłem wściekły. Nie mogłem uwierzyć w to, że nie zagram w finale. Ale obyło się bez łez - wspominał po latach. Wszystko przez żółtą kartkę, którą dostał w półfinale z Włochami za zagranie piłki ręką (wcześniej żółty kartonik zobaczył w meczu grupowym z ZSRR).

Obecnie przed półfinałem MŚ napomnienia są anulowane, kiedyś tak nie było. Finał w Rzymie Claudio przeżywał z perspektywy widza. - Kartka w meczu z Włochami była jednym z najbardziej frustrujących momentów w mojej karierze. Ona i niezdobycie Pucharu Świata - wspominał. W finale Argentyna uległa bowiem RFN 0:1. Maradona ponoć do dziś twierdzi, że z Caniggią w składzie "Albicelestes" pokonaliby Niemców.

Wpadka Claudio, wpadka Diego

Po MŚ 1990 Caniggia był u szczytu sławy. Mógł mieć nadzieję, że jeszcze się odegra i sięgnie po upragnione mistrzostwo świata. Cztery lata później - wraz z Maradoną i Gabrielem Batistutą - mieli rządzić i dzielić na kolejnych mistrzostwach świata. Zanim jednak zagrał w USA, był bohaterem głośnego skandalu.

NA KOLEJNE STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. SKĄD W JEGO ORGANIZMIE ZNALAZŁA SIĘ KOKAINA I JAKĄ PONIÓSŁ KARĘ ZA TO, ŻE ODMÓWIŁ OBCIĘCIA WŁOSÓW.

Czy z Claudio Caniggią w składzie Argentyna wygrałaby finał MŚ 1990 z RFN?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki