Dramat na gali MMA. Pomyłka arbitra mogła kosztować życie zawodnika

Castle Williams przegrał drugą walkę w karierze, ale nie to było najgorsze. Niewiele brakowało, a przez nieuwagę sędziego już nigdy nie wszedłby do oktagonu.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Materiały prasowe / Twitter

Gala Tachi Palace Fights 30 przeszłaby bez większego echa, gdyby nie jedna walka, która wywołała wielkie oburzenie. Mowa o pojedynku Sergio Quinonesa z Castle Williamsem.

Bardziej doświadczony Quinones (jego rekord przed walką do 10-18) w parterze wykorzystał słabość przeciwnika. "The Outlaw" założył Williamsowi (przed walką 3-1) żelazny uścisk, z którego rywal nie potrafił się uwolnić.

Williams w pewnym momencie stracił przytomność. Takie sytuacje się zdarzają, ale wtedy sędzia ma obowiązek natychmiast przerwać pojedynek. W tym przypadku tak nie było. Arbiter ringowy nie dostrzegł, że wojownik przestał kontaktować i dopiero po dłuższym czasie ogłosił koniec starcia.


Nie ma pewności, jak długo Williams był nieprzytomny (podobno dwadzieścia sekund). Niewiele brakowało, a walka skończyłaby się bardzo poważnymi konsekwencjami lub nawet uduszeniem.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: huknął jak Ronaldo. O golu 16-latka z Realu jest głośno

Czy sędzia powinien ponieść konsekwencje za zbyt późne przerwanie walki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×