Bramkarz, który zlecił morderstwo partnerki, wraca do gry. W Brazylii zawrzało!

East News / AFP/Cristiane Mattos
East News / AFP/Cristiane Mattos

To jeden z najbardziej kontrowersyjnych transferów w ostatnich latach. Zakontraktowanie Bruno Fernandesa de Souzy przez klub Boa Esporte wywołało ogromne oburzenie w Brazylii.

W lutym tego roku Bruno Fernandes de Souza wyszedł na wolność po siedmiu latach spędzonych w więzieniu. Ta informacja wywołała duże poruszenie, bo były bramkarz Flamengo Rio de Janeiro miał spędzić za kratami aż 22 lata (taki zapadł wyrok w 2013 r.). Bruno został skazany za zlecenie bestialskiego morderstwa swojej dziewczyny Elizy Samudio.

Tą sprawą w 2010 roku żyła cała Brazylia. Sportowiec miał zlecić zabójstwo partnerki, bo ta domagała się od niego pieniędzy na utrzymanie dziecka. Bruno wynajął byłego policjanta, który zabił kobietę, poćwiartował ją, a jej szczątki rzucił rottweilerom.

32-letni bramkarz złożył apelację i do czasu jej rozpatrzenia pozostaje na wolności. Szybko pojawiła się informacja, że zamierza wrócić do futbolu. Nagle zainteresowało się nim kilka klubów. Bruno zdecydował się podpisać dwuletni kontrakt z drugoligowym Boa Esporte.

Władze klubu najwidoczniej nie przewidziały, że transfer wywoła tak wielką burzę w Kraju Kawy. Trzech sponsorów - Nutrends Nutrition, CardioCenter i Magsul - od razu zrezygnowało z dalszego wspierania klubu. Protestują organizacje walczące o prawa kobiet. Ponadto hakerzy zaczęli atakować stronę internetową Boa Esporte.

Mieszkańcy Varginhi - miasta, w którym gra Boa Esporte - są podzieleni. Na wtorkowej prezentacji nowego bramkarza kibice powitali go brawami. Jest także grupa osób oburzonych tym faktem. Planują one demonstrację pod stadionem.

- Mieszkańcy naszego pięknego miasta nie popierają tego, by taki potwór był blisko naszych dzieci. Będziemy protestować - mówi jeden z mieszkańców.

Klub próbuje się bronić, tłumaczy, że do Bruno Fernandesa de Souzy wyciąga pomocną dłoń. Działacze Boa Esporte twierdzą, że chcą pomóc skazańcowi wrócić do społeczeństwa, dając mu godną pracę.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: powrót brutala. Witsel uderzył rywala w twarz

Komentarze (4)
avatar
Maciej Lipiński
15.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Pewnie go zdradzała. Chłop i tak za długo siedział.