Katarzyna Kiedrzynek, która jest bramkarką w Paris Saint-Germain, walczyła w czwartej wraz ze swoim zespołem o najcenniejsze europejskie trofeum. Ostatecznie jej drużyna przegrała w rzutach karnych z Olympique Lyon.
W trakcie spotkania polska zawodniczka obroniła rzut karny, znakomicie wywiązywała się ze swoich zadań. Być może, gdyby nie jej postawa, to do serii "jedenastek" w ogóle by nie doszło.
Bramkarka została wyznaczona do rzutu karnego, spudłowała. Olympique zwyciężył 7:6 i sięgnął po wygraną w Lidze Mistrzyń. - Nie chcę się usprawiedliwiać, ale nie byłam wyznaczona do tego karnego. Nie powinnam do niego w ogóle podchodzić. Nikt nie zapytał mnie, jak się czuję i czy jestem gotowa. Wiedziałam, że nie strzelę. Dla mnie to było już za dużo emocji jak na jeden dzień. Cały mecz, później dogrywka i karne - stres przeogromny i jeszcze to... Zawiodłam drużynę, bo zwykle trafiam z jedenastu metrów - mówiła w rozmowie z "Łączy nas piłka" Kiedrzynek.
Mega fota od @PaulaDuda13 @kasiakiedrzynek ze swoim tatą po finale w Cardiff pic.twitter.com/1jzb627BfD
— Asia Tokarska (@AsiaTokarska) 3 czerwca 2017
- Byłyśmy tak blisko i jednocześnie tak daleko. Mieliśmy swoje sytuacje do zdobycia bramki, każda dała z siebie wszystko. Cóż, nie zawsze się udaje. Nie wiem, kiedy znów będę mogła zagrać w finale Ligi Mistrzyń. Dziękuję mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy byli tu ze mną. Zawsze mnie wspierają w tak ciężkich momentach - podkreśliła.
Po meczu podeszła do kibiców zespołu, a także do rodziny. To wtedy zrobiono wzruszające zdjęcie, na którym Kiedrzynek przytula się do swojego taty.
ZOBACZ WIDEO Ibrahimović to medyczny fenomen. Jest na to dowód