Sprawa dotyczy 12-letniego syna Artura Boruca z małżeństwa z Katarzyną Modrzewską, z którą polski bramkarz rozwiódł się w 2009 roku. Według informacji "Super Expressu", prawnik Boruca przekonuje, że od tamtego czasu sytuacja finansowa jego klienta wyraźnie się zmieniła, aktualna kwota jest zdecydowanie za duża jak na potrzeby dziecka, a sam zawodnik ma obecnie na utrzymaniu nową rodzinę.
Niedawno w mediach społecznościowych aktualna żona golkipera, Sara Boruc, wyznała, że jej mąż nie ma kontaktu z pierwszym synem. "Też nam przykro, od 11 lat walczymy z matką. Nie mamy z nim żadnego kontaktu, niestety. Artur od urodzenia widział go może pięć razy. Wszystko za sprawą mamy chłopca, która zadbała o to, by nie poznał taty ani sióstr..." - tak odpowiedziała jednej z internautek, choć komentarz szybko został wykasowany (więcej TUTAJ).
Zupełnie inaczej sprawę komentuje była żona Boruca. - Przykro mi, że swoim pierworodnym synem się nie interesuje - mówi na łamach polskiego tabloidu.
Z Sarą bramkarz Bournemouth ma dwójkę dzieci - Amelię i niedawno urodzonego Noaha. Do tego opiekuje się córką żony z poprzedniego związku - Oliwią.
Niedawno w mediach społecznościowych doszło do ostrego słownego sporu pomiędzy Borucem i aktualnym mężem jego byłej żony, znanym prawnikiem, Marcinem Dubienieckim. Spięcie również dotyczyło jego 12-letniego syna (więcej o sprawie TUTAJ).
W kolejnym sezonie Boruc nadal będzie grać w Premier League. Niedawno przedłużył na sezon kontrakt z AFC Bournemouth, w którym występuje od 2014 roku. Wcześniej grał m.in. w Legii, Celticu Glasgow, Fiorentinie i Southampton. W reprezentacji Polski wystąpił w 65 spotkaniach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rosyjska aktorka jest fanką Barcelony