Walka pomiędzy Kasjuszem Życińskim a Marcinem Wrzoskiem od dłuższego czasu wzbudzała ogromne emocje. Wiele osób zastanawiało się, jak "Don Kasjo" poradzi sobie w pojedynku z byłym mistrzem KSW, a więc największej organizacji MMA w Europie.
Ich starcie trwało pełen dystans, czyli sześć rund. Decyzją sędziów górą był Życiński. Arbitrzy punktowali 60:54, 59:55 i 58:56, co zdecydowanie nie spodobało się Wrzoskowi.
Ten zaraz po walce przyznał, że "Don Kasjo" - z jego perspektywy - wygrał maksymalnie jedną rundę. Później jednak dał upust swoim emocjom i w bardzo mocnych słowach ocenił pracę sędziów.
- J****e leśne dziadki z Polskiego Związku Bokserskiego. Dali swojemu ziomeczkowi, który jest dla nich krową znoszącą złote jajka, bo jest kontrowersyjnym patusem, co sprzedaje subskrypcje 13-letnim dzieciom - mówił w rozmowie z mediami.
ZOBACZ WIDEO: Niewiarygodny nokaut na Białorusi. Takie skończenia to rzadkość!
- Decyzja żadnych starych c***i tego nie zmieni i będę się odwoływał od tego werdyktu. Zawalczyłem lepiej niż Kasjusz [Życiński - dop. MK], to wystarczy, żebym wygrał walkę - dodał.
Na tym jednak nie koniec. Media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać, jak Wrzosek dąży do konfrontacji z "Don Kasjo" już po walce. Interweniować musiał prezes organizacji Fame MMA Krzysztof Rozpara i obyło się bez rękoczynów. Padły jednak kolejne mocne słowa.
- Co wy z tymi sędziami odp*******e? Co to jest? - wypaliła jedna z osób z teamu Wrzoska. Całe zdarzenie zarejestrowały kamery.
Dodajmy, że "Don Kasjo" po walce z Wrzoskiem zmierzył się jeszcze z… Michałem "Boxdelem" Baronem. Jednego z szefów organizacji również zdołał pokonać na punkty.
Marcin "The Polish Zombie" Wrzosek po przegranej walce zaatakował Kasjusza "Don Kasjo" Życińskiego. Interweniował Krzysztof Rozpara, który rozdzielił obu zawodników. #famemma #famemma12 pic.twitter.com/zwKnczv2Og
— FreakInfo (@FreakInfo_) November 21, 2021
Czytaj także:
- Jacek Murański zdyskwalifikowany! Szalona walka w klatce rzymskiej
- Wyrównane starcie "Matt Fit Loversa" z Kacprem Błońskim. Trudne zadanie dla sędziów