Szalony pojedynek stoczyli Jacek Murański (0-1) i Arkadiusz Tańcula (5-1) podczas gali Fame MMA 12. "Muran" wielokrotnie faulował i łamał reguły, w czego konsekwencji został zdyskwalifikowany. Obaj od lat są skonfliktowani i postanowili to wyjaśnić w oktagonie.
Murański do walki wyszedł jednak z poważną kontuzją. Jak wyznał mediom, miał zerwaną torebkę łokciową, co doprowadziło do zerwania bicepsa w lewej ręce. Jak się okazało, 52-latek ukrywał to przed sędzią.
- Do zerwanej torebki łokciowej doszło podczas rozgrzewki zerwanie bicepsa. Dlatego zatejpowaliśmy i na własne ryzyko wyszedłem. Ukrywałem tą kontuzję, teraz już nie mam co ukrywać. Mogłem się n********ć 10 rund. Nie powaliłby mnie. Nikt mnie nie powali. Musiałby mieć cegłę w rękach - powiedział Murański w rozmowie z YouTube'owym kanałem Koloseum.
ZOBACZ WIDEO: Niewiarygodny nokaut na Białorusi. Takie skończenia to rzadkość!
Murański podczas potyczki z Tańculą wiele razy łapał się siatki, co było zakazane. W końcu sędzia zakończył walkę i przyznał zwycięstwo rywalowi.
- Walczyłem jedną ręką, czułem bezsilność. Lewa ręka była wyłączona, nogami nie trafiałem, bo mięśnie są pozrywane. Na własną odpowiedzialność wyszedłem. Nie mogłem dopuścić do sytuacji, że nie wychodzę do walki. Rozwalony biceps ukryliśmy przed sędzią, żeby nie widział - dodał.
- Wygrał z jednorękim 52-latkiem, z pięcioma dniami przygotowań. Co by było, gdybym miał cztery zdrowe kończyny i trzy miesiące przygotowań? - zakpił ze swojego przeciwnika.
Czytaj także:
Szpilka załamany. Wymowny wpis po walce
Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie zawodnika Fame MMA!