W tym artykule dowiesz się o:
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskiej wyprawy i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcaguy (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Gorzkowskiej prawdziwą huśtawką nastrojów. W marcu 2016 r. lekkoatletka ze Śląska wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4x400 m. Później jednak słabo spisała się na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, przez co nie zakwalifikowała się na igrzyska w Rio.
Po tym niepowodzeniu zrobiła sobie przerwę w karierze. Odnalazła nową pasję - wspinaczkę. Jesienią ubiegłego roku, razem z bratem, zdobyła Mont Blanc. Później zaś zawiesiła sobie poprzeczkę - dosłownie - dużo wyżej.
Zawodniczka TS AKS Chorzów pochwaliła się na Facebooku (patrz strona nr 2) zdobyciem najwyższego szczytu Ameryki Południowej, a zarazem obu Ameryk - Aconcagui (6962 m n.p.m.). - Atak szczytowy trwał dziewięć godzin. W drogę wyruszyłam bez mojego partnera, który w ostatniej chwili zdecydował się zostać w obozie - napisała.
Gorzkowska zdradziła, że warunku były ekstremalne. Najbardziej przeszkadzał jej wiatr i niskie temperatury (dochodzące do minus 40 stopni). - Osiem warstw odzieży nie wystarczało, organizm był bardzo wychłodzony. Prawie całą drogę nie byłam w stanie ruszać palcami, gdyż czucia było brak. Stąd też praktycznie nie byłam w stanie jeść, czy pić - wyjaśniła.
24-latka zakochała się w zdobywaniu szczytów, ale nie oznacza to, że zrywa z lekkoatletyką. W tym roku, przed wyprawą do Argentyny, była na obozie w Spale. Po powrocie z Ameryki Południowej planuje kontynuować treningi, aby przygotować się do sezonu letniego.
Zobacz zdjęcia halowej wicemistrzyni świata - z jej górskich wypraw i nie tylko.