Utytułowany kickboxer z Nowej Soli wyraźnie przez pełen dystans czasowy wygrywał pojedynek, ale sędziowie byli innego zdania i orzekli zwycięstwo Litwina. Ta decyzja spotkała się z dużym niezadowoleniem kibiców i głośnymi gwizdami, a sam Makowski nie był w stanie zrozumieć werdyktu walki z jego udziałem.
[ad=rectangle]
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy Dawida Morę, zawodnika MMA, a zarazem znajomego Tomasza Makowskiego: - Odnosząc się do walki Tomka Makowskiego z litewskim zawodnikiem Karolisem Buslysem na prestiżowej gali KOK WORLD GP 2014 IN GDANSK powiem tylko tyle, że jest to wielki skandal, brak szacunku dla Mistrza, fanów Tomasza, całego środowiska fighterskiego w Polsce oraz polskich widzów, którzy musieli oglądać coś czego nie można do końca nazwać pojedynkiem na zasadach K-1. Dlaczego nie można tego tak nazwać? Dlatego, że popis po fantastycznej, jednostronnej na korzyść Makowskiego walce jaki dali dwaj litwińscy sędziowie zniszczył całe widowisko i zmienił reguły walk w tej formule, a nawet pogląd na galę. Można powiedzieć śmiało, że tym posunięciem organizatorzy strzelili sobie w kolano. Ja nie wierze tutaj w przypadek. Organizator Litwin, dwóch sędziów Litwinów, rywal Tomka Litwin i do tego jeden z nich to prawdopodobnie trener lub współwłaściciel gymu, w którym trenuje z Buslysem. Powiem śmiało, że werdykt był podjęty już wcześniej, bo nie wierzę, aby sędziowie popełnili tak karygodny błąd. Tylko jeden sędzia z Polski pokazał klasę, a później otrzymał naganę.
Starcie Makowskiego z Buslysem było czwartą walką gali, która odbyła się w Ergo Arenie. Transmisja z wydarzenia była przekazywana do wielu krajów dzięki stacjom FightBox i Eurosport. Dla Makowskiego był to pierwszy pojedynek po ciężkiej kontuzji, jakiej nabawił się na gali FEN 3.
- Tomek Makowski około 4 miesiące temu przeszedł poważną operację kolana. Widziałem na własne oczy jak walczył z bólem na rehabilitacji i jak szybko rozpoczął treningi. Włożył w te przygotowania mnóstwo ciężkiej pracy. Widać było w czasie walki, że walczył zapobiegawczo. Obrał dosyć delikatną jak na niego taktykę i jej nie zmieniał, bo po prostu nie musiał. Wiedział, że każda runda była jego, więc za bardzo się nie wysilał. Zresztą wszyscy to wiedzieli. Każdy wie jak walczy Tomek. Nawet się nie zmęczył po walce. To jest po prostu paranoja. Takie coś niszczy wizerunek zawodowych sztuk walk w Polsce i nie tylko. Teraz pewnie wielu zawodowych i utalentowanych fighterów w Polsce zastanawia się, czy przygotowując się do walki i wkładając w to mnóstwo pracy i pieniędzy, nie padną ofiarą jakiegoś matactwa. Werdykt koniecznie musi być zmieniony, a KOK powinien się martwić, czy nie długo zamiast prawdziwych zawodników, po tym skandalicznym wydarzeniu, z przyczyn braku zawodników, nie będą musieli do ringu wprowadzać Ring Girls i po wiadrze kisielu truskawkowego - mówi zdecydowanie Mora.