GROMDA. Mateusz Borek o walkach na gołe pięści. "Będzie pojawiać się trochę trudnej młodzieży"

Newspix / Łukasz Grochala / Na zdjęciu: Mateusz Borek
Newspix / Łukasz Grochala / Na zdjęciu: Mateusz Borek

- To jest świadoma decyzja dorosłych ludzi, czy chcą taką usługę wykupić i obejrzeć - podkreśla Mateusz Borek, współorganizator pierwszej gali GROMDA z walkami na gołe pięści. Promotor zdradził też plany na kolejne turnieje.

W sobotni wieczór odbyła się pierwsza edycja gali , w której uczestnicy walczyli ze sobą na gołe pięści. Polała się krew, były widowiskowe nokauty i emocjonujący finał turnieju.

Wydarzenia nie transmitowała żadna z telewizji. Gala była dostępna tylko przez oficjalną stronę internetową w systemie PPV. - Płacisz to oglądasz, więc nie ma takiej możliwości, by niepełnoletnie dziecko przełączyło kanał i trafiło na takie walki. To jest świadoma decyzja dorosłych ludzi, czy chcą taką usługę wykupić i obejrzeć - podkreśla w rozmowie z dziennikarzem WP SportoweFakty, Mateuszem Henclem, współorganizator gali Mateusz Borek.

Pierwszy turniej wygrał Krystian "Tyson" Kuźma, który najpierw odprawił potężnymi nokautami Łukasza "Brodacza" Załuskę i Piotra "Capo" Półchłopka, a w wielkim finale dopiero w trzeciej rundzie zdołał "ustrzelić" mocnym sierpowym Michała "Kickboxera" Bławdziewicza (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Michał Materla o walce z Askhamem. "Zostawiłem tam tyle, co mogłem"

Zwycięzca nie ukrywał, że doświadczenie zbierał podczas kibicowskich ustawek - podobnie jak przed rozpoczęciem kariery chociażby Artur Szpilka, który osobiście polecał wprowadzić "Tysona" do turnieju (więcej TUTAJ). - Wiadomo, że będzie pojawiać się trochę trudnej młodzieży. Chłopaków, którzy mieli trudniejszy start w życiu. Ich uczestnictwo w takich organizacjach może sprawi, że ktoś przejdzie z bójek w innym środowisku na drogę sportu - podkreślił Borek.

Promotorowi bokserskiemu podobała się pierwsza edycja, także pod względem sportowym. - Początek jest obiecujący, było dużo emocji, spektakularne nokauty. Finał na bardzo wysokim poziomie. Pojawiły się dwa różne style. Z jednej strony młody i agresywny chłopak, silny punczer (Kuźma - przyp. red.), a z drugiej strony ktoś z dużym doświadczeniem, znający sporty walki od podszewki, utytułowany, większy, spokojny (Bławdziewicz). Bardzo ciekawa walka. Myślę, że zwycięzca nauczył się z niej bardzo dużo o sobie. Pokazał serducho - dodał 46-latek.

Podczas kolejnej gali zostanie wyłoniony drugi zwycięzca, z którym Kuźma zmierzy się podczas trzeciego turnieju. Stawką wielkiego finału będzie 100 tys. złotych. - Na Gromdzie 3 zaczyna się nowy turniej i odbędzie się wielki finał dwóch poprzednich turniejów - podkreślił jeden z pomysłodawców.

Borek i drugi z organizatorów, Mariusz Grabowski, popracowali nie tylko nad stroną sportową, ale i otoczką wydarzenia. Motywem przewodnim był amerykański Brooklyn. Wokół ringu stały stare modele samochodów, konferansjer Edward Durda był przebrany za Jokera, a ring girls prezentowały się inaczej niż podczas typowych gal bokserskich bądź MMA.

- Naszym celem było pokazanie, że przyjdziemy z boksu do innej dyscypliny i będziemy mieli na to pomysł. Jest w tym konsekwencja. Być może jest pewne przerysowanie, trochę komiksu, ale chodziło nam o wprowadzenie takich elementów, które będą kojarzyć się z nami - dodał Borek.

W zależności od obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa w kolejnych galach mogą dodatkowo uczestniczyć kibice. - Zastanawiamy się, jak to będzie wyglądać, kiedy wróci publiczność. Zostawić studio, rozłożyć stoliki i zrobić poczucie ekskluzywności czy wpuścić ludzi i zrobić podziemny Fight Club? - zakończył jeden z pomysłodawców GROMDY. Na tę chwilę nie jest znana data drugiej gali.

Komentarze (0)