Trener polskiej kadry: Polska zrobiła dużo dla Ukrainy, ja postaram się zrobić jak najwięcej dla polskich szachów

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Aleksander Sułypa
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Aleksander Sułypa

- Praca z kadrą to moja osobista forma podziękowania Polsce. Wy zrobiliście dla nas bardzo dużo, a ja postaram się zrobić jak najwięcej dobrego dla polskich szachów - mówi nam Aleksander Sułypa, ukraiński trener reprezentacji Polski szachistów.

[b]

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Gdy na początku sierpnia ogłoszono pana nowym trenerem szachowej reprezentacji Polski, w mediach pojawiało się zdjęcie z pierwszych dni rosyjskiej napaści na Ukrainę. Widać na nim pana, z bronią w ręku, jako członka patrolu obrony terytorialnej.[/b]

Aleksander Sułypa, trener szachowej reprezentacji Polski: Kiedy 24 lutego 2022 roku żona obudziła mnie o szóstej rano i powiedziała, że zaczęła się wojna, nie mogłem w to uwierzyć. Jeszcze tego samego dnia poszedłem zapisać się do miejscowej obrony terytorialnej. Najbardziej zdziwiło mnie, ilu ludzi zgłaszało się wtedy do takiej służby, do komisji wojskowych.

Mieszkałem wtedy we Lwowie, w dzielnicy położonej niedaleko lotniska, i właśnie tam pełniłem służbę. Brałem udział w patrolach, które trwały po cztery, pięć godzin. Na obwodnicy Lwowa zajmowałem się ludźmi, którzy jechali ze wschodniej Ukrainy, między innymi z rejonu Charkowa, przez Lwów do Polski. Sprawdzałem dokumenty, auta. Byłem też przewodnikiem i tłumaczem dla grupy zagranicznych wolontariuszy, którzy udzielali się w punktach pomocy uchodźcom. Jeździłem z nimi z polskiej granicy do Lwowa, a w drugą stronę woziłem uchodźców. Pomagałem również w sprowadzaniu na granicę samochodów terenowych.

Wspominam to z ciężkim sercem. Widziałem rozdzielone rodziny, dzieci podróżujące bez rodziców. Uważam, że służba ojczyźnie w tamtym okresie była moim obowiązkiem. Pomagałem tak, jak byłem w stanie.

Nasze oddziały rozformowano w maju. Część osób przeszła do służby wojskowej, natomiast dla mnie pod koniec marca pojawiła się możliwość kontynuowania zawodowej kariery szachowej w roli trenera.

Aleksander Sułypa, trener reprezentacji Polski szachistów, w czasie służby w obronie terytorialnej w pierwszych miesiącach rosyjskiej napaści na Ukrainę (fot. archiwum prywatne)
Aleksander Sułypa, trener reprezentacji Polski szachistów, w czasie służby w obronie terytorialnej w pierwszych miesiącach rosyjskiej napaści na Ukrainę (fot. archiwum prywatne)

Pojechał pan na Słowenię na szachowe mistrzostwa Europy. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" mówił pan, że byliście reprezentantami Ukrainy w pełnym znaczeniu tego słowa.

Propozycja wyjazdu na tamte mistrzostwa była dla mnie niespodzianką. Zadzwonił do mnie wiceminister sportu Ukrainy i zapytał, czy mógłbym zostać kierownikiem ukraińskiej delegacji. Pojechałem, choć całej naszej ekipie bardzo trudno było wtedy skupić się na szachach.

Od kiedy mieszka pan we Wrocławiu?

Z rodziną od czerwca ubiegłego roku, sam przyjechałem wcześniej. Dobrze znam miasto, bo mieszkałem tam pięć i pół roku, gdy pracowałem w klubie Polonia. Po wyjeździe z Ukrainy miałem kilka możliwości, natomiast uznałem, że Wrocław będzie najlepszym wyborem. Polska jest dla mnie drugim domem, mam tu dużo przyjaciół, sam mówię po polsku, ojciec urodził się pod Przemyślem. Czujemy się tu bardzo dobrze. Córka po polsku mówi chyba już lepiej ode mnie i świetnie się uczy, żona też pracuje.

Wciąż przeznacza pan większość swojego wynagrodzenia na pomoc ukraińskiej armii?

W zeszłym roku oddawałem prawie wszystko, co zarobiłem, natomiast teraz muszę już bardziej myśleć o rodzinie. Jednak ile mogę, tyle daję. Razem ze znajomymi co miesiąc składamy się na drony i wysyłamy je na wojnę. Drony są dla naszej armii bardzo, bardzo ważne.

Aleksander Sułypa z Janem-Krzysztofem Dudą (fot. archiwum prywatne)
Aleksander Sułypa z Janem-Krzysztofem Dudą (fot. archiwum prywatne)


Jak doszło do tego, że został pan trenerem reprezentacji Polski?

Zadzwonił do mnie prezes Polskiego Związku Szachowego Radosław Jedynak i zaproponował, żebym objął to stanowisko. A ja się zgodziłem. Zawodników, którzy są w kadrze, znam od wielu, wielu lat. Ta praca jest dla mnie wyzwaniem. Uważam, że od jakichś dziesięciu lat Polska jest w top 10 światowych szachów, ale reprezentacji brakuje trochę doświadczenia, żeby odnosić sukcesy. Mam nadzieję, że ja to doświadczenie wniosę. Moim zdaniem najtrudniejsze w tej pracy jest spowodowanie, żeby szachiści, którzy są indywidualistami i mają różne wizje szachów, różne style gry, działali jak drużyna. Z reprezentacją Ukrainy mi się to udawało, jako jej trener zdobyłem w sumie osiem medali drużynowych. Zrobię, co w mojej mocy, żeby z Polską też zdobywać takie medale w najważniejszych szachowych turniejach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Nasza kadra jest dość dobra, by o nie walczyć?

Konkurencja jest teraz bardzo silna, między innymi dlatego, że Międzynarodowa Federacja Szachowa pozwoliła kilku rosyjskim graczom przejść do innych reprezentacji. Mistrz Rosji z 2021 roku Nikita Witiugow gra dla Anglii, aktualny mistrz Europy Aleksiej Sarana dla Serbii, Władimir Fiedosiejew dla Słowenii. Każdy z nich jest wielkim wzmocnieniem dla reprezentacji tych krajów. Uważam jednak, że polska reprezentacja jest w stanie zdobywać medale. Kiedy trenowałem Ukrainę, nigdy nie miałem w składzie najwyżej notowanych graczy, a jednak byliśmy w stanie tak poukładać swoją grę, że stawaliśmy na podium. Wierzę, że dzięki treningowi, systematycznej pracy oraz logicznemu planowaniu i działaniu również z Polską będą na nim stawał.

Polska dużo znaczy w szachowym świecie?

Oczywiście! Są polscy zawodnicy, którzy reprezentują bardzo wysoki poziom, a sama gra jest w Polsce popularna. Dzieci i młodzież garną się do szachów, co widzę na przykładzie Polonii Wrocław. Wielu miłośników tej gry jest również w świecie polskiego biznesu, chociażby pan Andrzej Dadełło, właściciel Polonii.

Uważam natomiast, że pewnym problemem jest mentalność młodych graczy. Oni bywają minimalistami, zadowalają się sukcesami na krajowej arenie albo w mało prestiżowych turniejach. A powinni chcieć zajść jak najwyżej, dążyć do sukcesów międzynarodowych. Przykładami, jak należy rozwijać karierę, powinni być dla nich Jan-Krzysztof Duda i Radosław Wojtaszek.

Podobno ma pan specjalny notatnik, w którym zapisuje wszystko, co dotyczy polskich szachów.

Tak jest, zapisuję sobie wszystko, co ważne. I są tam nie tylko rzeczy związane z polskimi szachami. Mam tam dużo zapisków o wszystkich reprezentacjach, z którymi możemy się zmierzyć, o ich zawodnikach. Zawsze zwracałem dużą uwagę na zbieranie informacji. Im więcej ich mam, tym lepiej jestem w stanie przygotować strategię na dany mecz.

W notesie są też informacje o obiecujących polskich graczach?

Są, natomiast nie podam nazwisk, żeby ci gracze nie pomyśleli, że skoro sam trener kadry uważa ich za utalentowanych, to mogą mniej pracować. Talent to 10 procent sukcesu, praca i wewnętrzna dyscyplina - 90 procent.

Przyszłość swoją i rodziny wiąże pan z Polską?

Tak, ponieważ bardzo dobrze się tu czujemy. Córka ani myśli o powrocie. Ja od czasu do czasu jeżdżę na Ukrainę, a jeśli Lwów będzie zagrożony, wrócę na dłużej i znów będę pomagać wojsku. Jednak obecnie walki toczą się bardzo daleko od mojego miasta. Końca wojny na razie nie widać, ale uważam, że kiedy nasi piloci wsiądą w samoloty F-16, może nastąpić przełom. A nawet jestem tego pewien.

Korzystając z okazji, chciałem podziękować Polakom za okazaną nam pomoc. Objęcie szachowej kadry i praca z nią to właśnie taka moja osobista forma podziękowania. Wy zrobiliście dla nas bardzo dużo, a ja postaram się zrobić jak najwięcej dobrego dla polskich szachów. Wywalczyć medale w najważniejszych turniejach, może uda mi się wyszkolić arcymistrzów, z których Polska będzie dumna.

Aleksander Sułypa w czasie służby w ukraińskiej obronie terytorialnej (fot. archiwum prywatne)
Aleksander Sułypa w czasie służby w ukraińskiej obronie terytorialnej (fot. archiwum prywatne)


Kiedy najbliższa okazja na medal?

Już niedługo. 10 listopada w czarnogórskiej Budwie zaczynają się Drużynowe Mistrzostwa Europy. . Niestety nie wystąpi na nich Jan-Krzysztof Duda, a to dlatego, że FIDE zbyt późno ogłasza daty, a nasz gracz wcześniej podjął na ten czas inne turniejowe zobowiązania. Naszym numerem jeden w mistrzostwach będzie Radosław Wojtaszek. W mistrzostwach zagrają też Mateusz Bartel, Paweł Teclaf, Szymon Gumularz i Bartosz Soćko.

Faworytem mistrzostw będzie Azerbejdżan, bardzo silne w tym roku są Rumunia oraz, dzięki dołączeniu Witiugowa, Anglia. Mocne są też ekipy Niemiec, Armenii i Serbii, ta ostatnia ma w składzie dwóch rosyjskich graczy, dobry, wyrównany skład mają Hiszpanie.

My jesteśmy rozstawieni z numerem 12, niezbyt wysoko, ale w ogóle mnie to nie martwi. Mam duże doświadczenie w takich turniejach i wiem, że zaczynając z niższej pozycji też można osiągnąć sukces. Ważne będzie dobre zarządzanie drużyną i atmosfera w ekipie, a Polska kadra jest znana z tego, że atmosferę ma bardzo dobrą.

Czytaj także:
Garri Kasparow o warunkach powrotu Rosjan do międzynarodowego sportu. "Muszą potępić reżim Putina"
Wesley So z uznaniem o turnieju w Warszawie. "Od widzów bije ciepło i serdeczność"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty