Choć zakończone niedawno szachowe mistrzostwa świata nie były udane dla najlepszego polskiego szachisty (44. miejsce w szachach błyskawicznych i 10. miejsce w "blitzu"), to po turnieju zrobiło się o nim głośniej niż kiedykolwiek. Wszystko z tego powodu, że w meczu pierwszej rundy odmówił podania ręki swojemu rywalowi Denisowi Chismatullinowi.
Polak do dziś nie wytłumaczył, dlaczego właśnie teraz zdecydował się na taki gest wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Sprawę wyjaśnia jego menedżer.
- Jan-Krzysztof Duda nie zamierza komentować swojego zachowania, bo jego celem nie było robienie z tego demonstracji. Po prostu zrobił to, co w swoim sumieniu uważał za właściwe i zgodne z przekonaniami. To, że zostało to nagrane, to czysty przypadek, bo akurat grał na trzeciej szachownicy, przy której były kamery - tłumaczy menedżer Dudy Adam Dzwonkowski.
ZOBACZ WIDEO: Padło pytanie o kasę. Szef KSW odpowiada wprost
Co ciekawe, był to pierwszy raz w karierze, gdy Duda odmówił podania ręki swojemu rywalowi. Do tej pory nie decydował się na taki gest nawet w pojedynkach przeciwko Rosjanom. W tym przypadku chodziło jednak o coś więcej.
- Denis Chismatullin to zawodnik z pierwszej linii rosyjskiej propagandy wojennej. On jest jednym z tych, którzy zdaniem wielu szachistów przekroczyli granice propagandy. Popiera wojnę w Ukrainie, gra mecze szachowe na Krymie, ostatnio zrobił sobie zdjęcie, jak zawoził pizzę żołnierzom rosyjskim walczącym w Donbasie - wyjaśnia Dzwonkowski.
Nie wszyscy mieli tyle odwagi, co Polak. Chwilę po Dudzie, swój mecz z Chismatullinem rozgrywał mistrz świata Magnus Carlsen. Norweg nie widział przeciwskazań, by uścisnąć dłoń swojemu rywalowi. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Polak naprawdę sporo ryzykował, bo w szachach podanie ręki, to coś więcej niż tylko kurtuazyjny przedmeczowy gest.
- Sporo ryzykował, to była pierwsza partia turnieju, nie było wiadomo, jak zachowają się inni zawodnicy, ani jak zachowa się sędzia. Zgodnie z przepisami, w szachach trzeba podać rękę rywalowi przed meczem. Chismatullin ostatecznie zignorował to zachowanie, ale gdyby interweniował u sędziego, to ten mógłby próbować zmusić Dudę do podania ręki albo od razu uznać tę partię za przegraną. Być może Chismatullin uznał, że taki gest wobec niego jest zupełnie zrozumiały w obecnej sytuacji politycznej. To jednak tylko moje dywagacje - dodaje menedżer Polaka.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy Polak wyraża poparcie dla Ukrainy. W czasie ostatnich dwóch lat regularnie oddawał swoje gadżety na licytację, a zysk przeznaczał właśnie na pomoc Ukrainie. Od początku konfliktu zdecydował się pomóc także dwóm ukraińskim szachistom 12-letniemu Kiryłowi Nieżencewowi pochodzącemu z okolic Buczy oraz 13-letniemu Tichonowi Czerniajewowi z Charkowa.
Jan-Krzysztof Duda musiał się dość szybko odciąć od zamieszania wokół siebie, bo we wtorek uczestniczył w dwóch turniejach rozgrywanych w internecie. Nie odbierał więc telefonu, a jego otoczenie robiło wszystko, by zamieszanie nie wpłynęło na jego komfort.
Denis Chismatullin nie jest jedynym rosyjskim szachistą, który oficjalnie popiera wojnę w Ukrainie i reżim Putina, a za swoje poglądy nie jest ukarany żadnymi sankcjami i wciąż może występować na turniejach najwyższej rangi. Podobnie rzecz ma się z Siergiejem Karakinem.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że wśród rosyjskich szachistów, propagandziści są w zdecydowanej mniejszości. Tuż po wybuchu wojny głośno było o liście 44 czołowych rosyjskich szachistów, którzy apelowali do Władimira Putina o zakończenie wojny w Ukrainie. Większość z nich uciekła już z Rosji.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Zobacz fenomenalną akcję Świątek
Media: Tyle będzie zarabiał Zieliński