Redakcja PZTS: W Huangshi trenowaliście z pierwszą kadrą Hongkongu, to znani i wysokiej klasy zawodnicy. Jakiej klasy byli chińscy rywale?
Trener Tomasz Redzimski: Mieliśmy po jednym obrońcy, piórkowcu i z krótkim czopem na bekhendzie. Wśród miejscowych dominował styl atak szybki bekhend i topspin forhend. Dla zobrazowania z kim mierzyliśmy się na co dzień: z jedenastu meczów drużynowych wygraliśmy tylko jeden. To chyba najlepiej świadczy o sile naszego otoczenia. Najczęściej graliśmy systemem Davis Cup, czyli dwa single, debel, dwa single. Gospodarze dobierali do swojej drużyny najczęściej zawodnika leworęcznego z praworęcznym. To zestawienie dawało im przewagę w deblu. Wygrali wszystkie gry podwójne.
Ile czasu poświęcaliście na treningi w Azji?
Treningi odbywały się w godzinach 9:15-11:30, ale najczęściej ćwiczyliśmy do 12:00. Raz Miłosz tak się rozkręcił, że ledwo zdążyliśmy na obiad na 13:00. Po południu mieliśmy zajęcie w godzinach 15:30-18:00, ale też często zostawaliśmy dłużej, do 18:30.
Praca z Chińczykami wiąże się z większymi obciążeniami, szybkością, intensywnością?
Trening był bardzo intensywny. Większa szybkość i regularność bloku zmuszała naszych zawodników do maksymalnej mobilizacji w ćwiczeniach doskonalenia jakości ataku, podobnie w ćwiczeniach bloku i kontrataku, przebicia i kontrataku itd. Mieszanka czynników: 20-godzinna podróż, różnica czasu wynosząca 6 godzin oraz intensywny trening spowodowały, że ograniczyłem trening fizyczny wszechstronny i ukierunkowany, a skupiliśmy się na treningu specjalnym, żeby wykorzystać okazję trenowania w silnym środowisku do maksimum.
Współpracował pan z Patrykiem Jendrzejewskim, selekcjonerem naszej młodzieży (juniorzy, kadeci).
Patryk Jendrzejewski harował w treningu na wiele piłek, a fizjoterapeuta Michał Araźny wykonywał świetną pracę „naprawiając” naszych kadrowiczów między treningami i wieczorami. Byliśmy też czujni, żeby się nie przeforsować. W sytuacji skrajnego wyczerpania któregoś z zawodników zmniejszałem intensywność i objętość treningu lub w ogóle nie brał udziału w zajęciach.
Jakie były założenia dotyczące przygotowań do całego sezonu, a jakie pod kątem grupowych przeciwników w październikowych Drużynowych Mistrzostwach Europy?
Podstawowym założeniem było stworzenie odpowiednich warunków. Naszymi rywalami w DME w chorwackim Zadarze są Belgia i Finlandia. W tych reprezentacjach występuje trzech zawodników leworęcznych, więc poprosiłem trenera Liu Guodonga, szkoleniowca reprezentacji Hongkongu, który był szefem całego zgrupowania, o zapewnienie takich partnerów do gry. Liu Guodong wraz z całym zespołem innych trenerów byli bardzo pomocni i otwarci na nasze potrzeby. Miłosz połowę treningów spędził na grze z partnerami leworęcznymi i mógł doskonalić swoje najważniejsze kombinacje. Pozostali nasi kadrowicze mieli podobne proporcje.
- - - - - -
W tym roku reprezentacja Polski kobiet i mężczyzn wróci jeszcze minimum raz do Chin - w dniach od 25 września do 5 października odbędzie się prestiżowy turniej Smash w Pekinie (z pulą nagród 2 mln dol.), z udziałem m.in. Miłosza Redzimskiego i Natalii Bajor. Natomiast od 30 listopada do 7 grudnia w Chengdu zaplanowany jest Puchar Świata Drużyn Mieszanych, ale nie ma jeszcze listy uczestników. Rok temu Polacy zakwalifikowali się do tej imprezy.