Chiny traktują wirusa bardzo serio. Bartosz Bibrowicz apeluje do Polaków: Nie bagatelizujmy problemu

Archiwum prywatne / Bartosz Bibrowicz / archiwum prywatne
Archiwum prywatne / Bartosz Bibrowicz / archiwum prywatne

Chiny nie lekceważą pandemii, dzięki czemu radzą sobie z nią dobrze. - Widziałem już wiele, w tym lotnisko bez ludzi czy miasta z pustymi ulicami. Daje to do myślenia - mówi nam Bartosz Bibrowicz, trener przygotowania fizycznego pracujący w Chinach.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez 56 dni Pekin był wolny od nowych przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2. To efekty twardych zasad panujących w tym kraju i stosowania się do odgórnych zaleceń. Chiny traktują pandemię choroby COVID-19 bardzo poważnie. Starają się gasić ogień jeszcze przed tym, zanim wywołała pożar.

Nawrót pandemii

Pekin stanął przed następnym wyzwaniem na początku czerwca, kiedy na jednym z największych azjatyckich targów rybnych w południowo-zachodniej części Pekinu Xinfadi wykryto nowe ognisko koronawirusa. Wu Zunyou, główny epidemiolog z Chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, twierdził wówczas, że Pekin stoi w obliczu nowego wybuchu epidemii. Szybko zaczęto działać, aby do tego nie doprowadzić.

- Zdecydowano się zamknąć restauracje i hale sportowe - mówi Bartosz Bibrowicz, pracujący dla chińskiej federacji tenisa stołowego. - Ale tylko w wybranych dzielnicach. Pekin na ponad 20 milionów mieszkańców, a każda z dzielnic ma określony poziom ryzyka. Według tych ustalonych wcześniej wytycznych podejmowane są przemyślane działania - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

Nawet milion testów dziennie

- 22 czerwca Pekin zaliczył największą liczbę zachorowań w porównaniu z lutym, ale widać, że sytuacja jest opanowana - mówi Bibrowicz, który przygotowuje chińskich tenisistów stołowych i judoków do największych imprez - takich jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata.

Jak donosi "Global Times", w Pekinie codziennie może być testowanych nawet milion osób. Jeszcze w niedzielę na oficjalnej konferencji prasowej zaznaczono, że dzienna zdolność przeprowadzenia testów wzrosła do blisko 250 tysięcy. Ale jest możliwość, żeby była czterokrotnie większa. Trzeba zastosować specjalną praktykę, która łączy pięć próbek w jednym teście. Chiny są w stanie tego dokonać.

W całym mieście jest aż 2 083 punktów pobrań, przy których pracuje 7 400 pracowników. Do 28 czerwca w Pekinie przetestowano na obecność patogenu jedną trzecią jego mieszkańców. Od 11 czerwca, czyli od dnia wykrycia wirusa SARS-CoV-2 na targu Xinfadi, wykryto łącznie 311 zakażeń wirusem.

W Polsce wirusem w samą środę (1 lipca) zaraziło się blisko 400 nowych osób.

Powrót do stolicy. Można poczuć się tam bezpiecznie 
 

Bibrowicz wrócił do Pekinu po pobycie w Macao, gdzie mieszkał przez cztery miesiące. Teraz czeka go dwutygodniowa kwarantanna, która w Chinach wciąż nie została zniesiona. To w dużym stopniu zmniejsza możliwość rozpowszechnienia się wirusa.

- W pełni rozumiem podejście chińskiego rządu i traktuję to jako element prewencji. Nie ma żadnych ulg dla nikogo. Wiem, że to dla bezpieczeństwa mojego i innych - mówi trener, który zajmuje się przygotowaniem motorycznym zawodników.

Jak w Chinach wygląda kwarantanna?

- Można wybrać możliwość dostarczania posiłków. Oczywiście, każdy musi sam za to indywidualnie zapłacić, ale to duże ułatwienie. O nudzie nie ma mowy. Mam swój sprzęt do treningów, z którego będę korzystał. Pożytecznie wykorzystam ten czas spędzony w samoizolacji. Ludzie na kwarantannie robią różne rzeczy. Czytałem nawet o malarzu, który każdego dnia rysował i stworzył komiks - tłumaczy Bibrowicz.

Kluczowa jest prewencja. W Polsce się o tym zapomina

W Polsce obostrzenia związane z pandemią COVID-19 zostały zdecydowanie poluzowane. W Chinach jest to nie do pomyślenia. Dlatego też Bibrowicz apeluje do rodaków, aby dbali o swoje zdrowie i ciągle zachowywali środki ostrożności.

- Cały czas będę powtarzał, kluczowa prewencja dla nas wszystkich to: mycie rąk, higiena osobista oraz noszenie maseczek w dużych zgromadzeniach. Wiem, że w Polsce bardzo trudno się z tym pogodzić, Polacy unikają maseczek jak ognia, ale tak powinno być - mówi stanowczo.

W związku z ogniskiem koronawirusa w powiecie Anxin znajdującym się około 160 km od stolicy Chin nakazano mieszkańcom pozostanie w domach - podają chińskie media państwowe. Od początku pandemii w Chinach potwierdzono ponad 85 tysięcy przypadków zakażenia. Liczba ofiar COVID-19 wynosi w Chinach kontynentalnych 4634 i nie zmienia się od połowy maja.

Rodzina Bibrowicza informuje go, jaka sytuacja panuje w Polsce. - Boję się, żeby nie odbiło się to nam czkawką. Obym się mylił. Jedyne, co chciałbym zaznaczyć, to żeby nie bagatelizować problemu. Widziałem już wiele, w tym lotnisko bez ludzi, miasta z pustymi ulicami. Daje to do myślenia - podkreśla.

Co polski trener planuje w przyszłości? - Aktualnie jestem w kontakcie z klubami oraz agentami w Polsce. Zobaczymy, jak potoczą się sprawy. Nie ukrywam, że dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo rodziny oraz możliwość bycia przy niej. Dostałem propozycję przedłużenia umowy w Chinach. Bardzo się cieszę, że mam wybór - kończy.

Czytaj także: Pacjent zero w NBA wciąż odczuwa skutki COVID-19. Rudy Gobert ma problem z węchem
Miał być na kwarantannie, grał w tenisa. Zakażony Jabari Parker złamał obostrzenia 

Komentarze (3)
avatar
MatlejM
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślę, że głos pana Bartosz Bibrowicza powinien być wyraźnie zauważony i skłonić nas do podjęcia analiz nad dalszą walką z wirusem. 
avatar
Krzysztof Monarcho
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co on tam widzi? Komune i mistyfikację. 
avatar
henryksp
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A w Chinach nie ma specjalnych ulg dla prezesa wszystkich prezesów? Bo w Polsce są. Niech ma.