W 2016 roku Jason Kubler doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na długie miesiące. Wtedy musiał utrzymywać się z pracy jako trener.
Zdołał wrócić do gry, jednak nie osiągał większych sukcesów - jeszcze nigdy nie wygrał turnieju rangi ATP. To wszystko sprawiało, że z powodu braku środków myślał o zakończeniu kariery.
Podkreślił, że pojawiły się u niego myśli, aby zająć się czymś innym. Ostatecznie jednak nie podjął takiej decyzji. Wystąpił na tegorocznym Wimbledonie i... sprawił wielką niespodziankę.
ZOBACZ WIDEO: Tyle zarabiają ratownicy wodni. Dziennikarz WP ujawnia kwotę
29-letni Australijczyk pewnie pokonał Daniela Evansa, Dennisa Novaka, a w sobotę stoczył pasjonujący, pięciosetowy pojedynek z Jackiem Sockiem.
Za awans do IV rundy zarobił już 190 tys. funtów, co w przeliczeniu na złotówki daje kwotę... jednego miliona.
- To zmienia moje życie. Dzięki tym pieniądzom będę mógł częściej zatrudniać fizjoterapeutę, pracować więcej tygodni z trenerem. To daje większe szanse na powtórzenie w przyszłości tego sukcesu - powiedział w rozmowie z Eurosportem.
Teraz Australijczyka czeka kolejne wyzwanie. W poniedziałek przystąpi do meczu IV rundy, w którym zmierzy się z rozstawionym z jedenastką Taylorem Fritzem.
Czytaj także:
- Koniec przygody Magdaleny Fręch w singlu. "To mnie zaskoczyło"
- To dlatego Świątek przegrała? Komentarz eksperta nie pozostawił złudzeń