W tym roku Szymon Walków na stałe wszedł do pierwszej setki rankingu deblowego. Nie udało mu się załapać do drabinki głównej Australian Open, ale występował w Rolandzie Garrosie oraz kilka dni temu na Wimbledonie.
Jego partnerem podczas najważniejszego turnieju rozgrywanego na trawie był Łukasz Kubot, najbardziej doświadczony polski tenisista. - Było to niesamowite przeżycie. Od dzieciaka marzyłem o tym, żeby zagrać na Wimbledonie. Czuć tu atmosferę Wielkiego Szlema i tradycję, to świątynia tenisa - podkreślił Walków.
- To coś, po co się wstaje rano, zostaje po treningach i wykonuje tzw. ekstra pracę. Występy w szlemach są marzeniem. Na dodatek wspólna gra z Łukaszem Kubotem i treningi - to wiele mi dało. Zobaczyłem, jak się zachowuje prawdziwy mistrz, jakim bez dwóch zdań jest Łukasz - chwalił triumfatora z 2017 roku Walków.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Organizatorzy zdecydowali się na niedopuszczenie Rosjan oraz Białorusinów do rywalizacji. W związku z tym ATP i WTA uznały, że tenisiści nie dostaną za swoje osiągnięcia punktów do rankingu. - Nie zauważyłem po zawodnikach innego podejścia. Progi rankingowe były takie same, a w deblu nawet wyższe, mimo że części tenisistów zabrakło ze względu na zakaz gry. Wszyscy starali się grać na 100 proc., zawodnicy są tak samo zaangażowani jak w każdej innej imprezie. Pokazali, że szanują Wimbledon, tradycję i że decyzja ATP o odebraniu punktów nie była trafiona - zapewnił polski tenisista.
Czy niedopuszczenie Rosjan i Białorusinów było słuszne? - Jest to trudna decyzja i sytuacja do oceny. To, co zostało podjęte, ma swoje plusy i minusy. Zależy od perspektywy - uciął.
- Zawodnicy na pewno odczuli brak punktów i wielu z nich jest pokrzywdzonych. Łukasz nie występował przez kontuzję pół roku, a w poprzednim sezonie grał w ćwierćfinale. Nie miał nawet szansy na obronę punktów - dodał Walków. Podobna sytuacja spotkała Huberta Hurkacza, który rok temu osiągnął półfinał Wimbledonu.
Przygotowania na kortach trawiastych nie są łatwe, bo nie ma zbyt wielu kortów o tej nawierzchni w naszym kraju. - Wybrałem przygotowania podczas dwóch dobrze obsadzonych challengerów w Wielkiej Brytanii. Trawa jest specyficzna, ale dobrze na niej się czuję. Z Łukaszem po prostu wcześniej polecieliśmy do Londynu i to zaprocentowało - mówił Walków.
Na Wimbledonie było jeszcze więcej Polaków niż podczas rozgrywanego kilka tygodni wcześniej Rolanda Garrosa. - To cieszy, że jest coraz większa grupa Polaków, bo Iga i Hubert to sztandarowe postacie. Tymczasem dziewczyny zrobiły świetny wynik, aż pięć Polek było w II rundzie! Polskie głosy w szatni są coraz głośniejsze - powiedział.
W Bytomiu Szymon Walków zagra w singlu, do którego dostał dziką kartę oraz w deblu. Jego partnerem będzie Karol Drzewiecki. - Jest bardzo dobrym zawodnikiem i ma wszystko ku temu, by piąć się w górę. Jako jego przyjaciel dostrzegam ten potencjał, staram się go wspierać i mam nadzieję, że ciężką pracą i dobrymi wynikami pokaże, że wejdzie do setki - stwierdził.
- Trenowaliśmy razem we Wrocławiu, Karol przyjechał do mnie, a razem w sobotę przyjechaliśmy do Bytomia. Karol gra eliminacje gry pojedynczej, przyjechałem więc potrenować, ale też wesprzeć partnera - zakończył.
W niedzielę rozpoczynają się Esvelo 96. Narodowe Mistrzostwa Polski na kortach KS Górnik Bytom. Po raz pierwszy pula nagród przygotowana dla tenisistów i tenisistek przekroczy sumę miliona złotych, a złoci medaliści w singlu wrócą do domów Mercedesami CLA od gdyńskiej firmy BMG Goworowski.
Dominika Pawlik, WP SportoweFakty
Czytaj też:
Mistrzyni niegotowa na 100 procent? Rybakina nie potrzebuje tylu, by wygrać Wimbledon
Nie tylko Iga Świątek. Druga Polka pewna gry w Warszawie