To dopiero początek jej drogi do wielkiego tenisa. Jeszcze kilka dni temu była w Londynie, gdzie rywalizowała w juniorskim Wimbledonie. Przeszła przez eliminacje, a następnie pokonała Hephzibah Oluwadare, faworytkę gospodarzy. Odpadła ostatecznie w II rundzie z Czeszką Nikolą Bartunkovą.
- Był to nasz cel na ten rok, żeby zagrać w juniorskim szlemie. Przeszłam przez kwalifikacje, wygrałam mecz w turnieju głównym. Atmosfera i otoczka były niezwykłe, to było coś niesamowitego, inna bajka. Spotkałam się po raz pierwszy z takim czymś, czułam się jak podczas seniorskiej imprezy. To pokazuje do czego dążymy w następnych występach - wspominała Weronika Ewald.
16-latka świetnie się odnalazła w Londynie. - Trawa bardzo pasuje pod mój styl gry. Wiadomo, początki nie są nigdy łatwe, ale po prostu przed Wimbledonem zagrałam dwa turnieje w Anglii i to też pomogło mi wejść w mecze na trawie. Jest to specyficzna nawierzchnia, bo trzeba na niej inaczej grać i biegać, ale po kilku treningach było dużo lepiej - podkreśliła 16-latka.
Z Wielkiej Brytanii wróciła do kraju, prosto na Narodowe Mistrzostwa Polski, w I rundzie wygrała z Natalią Pietras, a w kolejnym spotkaniu zmierzy się z Anną Hertel. - Pierwszy mecz był o tyle trudny, że musiałam w trzy dni przestawić się z trawy na ziemię. Dawno też nie grałam w Polsce, więc to dodatkowa kwestia. Teraz już tylko z górki - powiedziała Ewald.
- Cele głównie mamy na taktykę, grę na korcie. Nie ma tu słabych zawodniczek. Ania Hertel to starsza i bardziej doświadczona zawodniczka. Nie umiem nie spoglądać na drabinkę, ale oczywiście wchodząc na kort skupiam się na tym, co jest tu i teraz - zakończyła.
Czytaj też:
Ależ walka! Novak Djoković znów jest wielki
"Decyzja ATP o odbiorze punktów nie była trafiona". Polski tenisista opowiada o Wimbledonie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski