Nie dogoniła Venus Williams. Koniec serii Igi Świątek

tak trwała bardzo długo, pogódźmy się z tym że jej kariera to NIE będzie tylko pasmo zwycięstw...

Warszawie grały same kelnerki, a tak nie jest. Nawet Paolini byłaby w stanie pokonać Świątek. Po prostu te słabsze teoretycznie tenisistki specjalnie przygotowują się do takich turniejów, to jest dla nich duża szansa aby się pokazać od dobrej strony a nawet wygrać. Z kolei te najlepsze omijają tak niskiej rangi turnieje jak ten warszawski. Z TOP20 jedynie Kontaveit (wiceliderka rankingu) oraz Krejcikowa grały turnieje podobne do naszego, czyli rangi 250. Estonka odpadła w ćwierćfinale (podobnie jak Świątek) a Czeszka u siebie w Pradze już w drugiej rundzie pożegnała się z turniejem. Widzimy więc, że takie turnieje nie są dla tych najlepszych. To że Iga wystąpiła w Wa-wie to trzeba jej zapisać na plus - mogła leżeć na plaży, a ona jednak przyjechała i zagrała, mimo że nie musiała. I tak należy do tego podchodzić. Prawdziwy sprawdzian formy dla Świątek będzie za dwa tygodnie w rozpoczynających się turniejach w Ameryce. Na twardych kortach. A porażka w Warszawie tylko jej pomoże w przygotowaniach.