Ma polskie korzenie. Rywalka Igi popisała się znajomością języka

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Czuję, że jestem gotowa - powiedziała Iga Świątek na konferencji prasowej przed US Open. Do ostatniego szlema w tym sezonie Polka przystąpi z pozycji liderki rankingu. Rywalki przestały się jednak przed nią trząść. Na co stać Jasimine Paolini?

[tag=48999]

Świątek[/tag] wkroczy do gry we wtorek o godzinie 17 polskiego czasu. To komfortowe rozwiązanie dla naszej tenisistki, która nie będzie musiała martwić się o to, czy poprzedzające mecze się przedłużą, czy może zakończą nadspodziewanie wcześnie. To ona zainauguruje bowiem zmagania w drugim dniu rywalizacji na korcie Louisa Armstronga. Po przeciwnej stronie kortu stanie 56. w rankingu Włoszka Jasmine Paolini.

W Nowym Jorku dojdzie zatem do pojedynku, do którego miało dojść w... Warszawie. Miesiąc temu, w imprezie rozgrywanej na kortach Legii Paolini czekała już na Polkę w półfinale, jednak nasza gwiazda niespodziewanie uległa Carolinie Garcii. Co się odwlecze, to nie uciecze...

Gwoli ścisłości Polka i Włoszka raz już się ze sobą mierzyły, lecz niewielu to pamięta, a jeszcze mniej osób widziało na własne oczy. Przed czterema laty, gdy Świątek stawiała pierwsze kroki w zawodowym tenisie, pokonała Paolini 6:2, 6:1 w małym turnieju w Czechach. Wówczas było to spotkanie zawodniczek numer 342 (Polka) i 182 (Włoszka). Gdyby ktoś im wtedy powiedział, że następny raz zagrają ze sobą na drugim co do ważności korcie US Open, prawdopodobnie zostałby wzięty za żartownisia-optymistę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

44-3 dla Igi 

Zarówno Świątek jak i Paolini wykonały jednak kawał tytanicznej pracy przez ten czas. Wybiły się ponad przeciętność i grają w największych turniejach świata. Bo choć wyniki Paolini przy tych osiąganych przez Świątek wyglądają blado, to nie można ich deprecjonować. Od początku 2020 roku 26-latka nie ominęła ani jednej imprezy wielkoszlemowej, a we wrześniu ubiegłego roku wygrała jedyny jak dotąd turniej WTA.

Złośliwi powiedzą, że Świątek w poszczególnych miesiącach wygrywała więcej niż jej najbliższa rywalka przez całą karierę. Po części będą mieć nawet rację. Przewaga naszej reprezentantki jest przytłaczająca. Paolini w Wielkich Szlemach wygrała trzy spotkania, Iga Świątek czterdzieści cztery.

Ponadto Paolini nie wpisuje się w profil zawodniczki stanowiący największe wyzwanie dla Świątek. Collins, Ostapenko, Garcia, Haddad Maia, Keys - wszystkie one potrafią grać na wskroś ofensywnie, jakby jutra miało nie być. Paolini, nawet jeśli nie wstrzymuje ręki, nie uderza z taką mocą. Hamują ją przeciętne warunki fizyczne - mierzy tylko 160 centymetrów.

Ostatni mecz? "Najsłabszy w sezonie" 

Świątek będzie zatem zdecydowaną faworytką w meczu 1. rundy. Każde inne rozstrzygnięcie niż 2-0 w setach dla Polki trzeba będzie uznać za niespodziankę. Wydaje się, że ważniejsza od wyniku będzie gra. W ostatnich dwóch miesiącach nie wyglądała ona bowiem tak dobrze jak w pierwszym półroczu.

- Najsłabszy mecz Igi Świątek w sezonie. (...) Rzuca się w oczy nerwowość, kilka ważnych elementów przestało w Toronto i Cincinnati przynosić zyski - napisał na Twitterze dziennikarz Marek Furjan po porażce z Madison Keys. Czy w ciągu dwóch tygodni sytuacja zmieniła się na tyle, że w Nowym Jorku znów zobaczymy Polkę w najlepszym wydaniu?

- Jestem szczęśliwa, że miałam czas, aby trochę więcej potrenować. Czuję, że jestem gotowa. Wspaniale jest wrócić do Nowego Jorku i czuć postęp. Mam nadzieję, że pokażę to w meczach - optymistycznie zapowiadała na konferencji prasowej polska tenisistka.

Z ziemi polskiej do włoskiej

Pozostając w temacie konferencji, trzeba wspomnieć o tej, która odbyła się w Warszawie z udziałem Jasmine Paolini. Włoszka przez większość czasu odpowiadała po angielsku, ale gdy został poruszony temat jej pochodzenia... popisała się doskonałą znajomością polskiego.

Matka Jasmine urodziła się w Polsce. Do Włoch wyjechała z myślą o pracy, ale na miejscu poznała męża i zakotwiczyła na stałe. - Czuję się w stu procentach Włoszką, ale byłam w Polsce i mówię po polsku. Wciąż brakuje mi natomiast odwiedzenia Ghany. Chciałbym to nadrobić - mówiła tenisistka w rozmowie z "Tuttosport". W jej żyłach płynie bowiem też krew z środkowej Afryki. Dziadek z pochodzenia był Ghańczykiem.

Czy na korcie Louisa Armstronga Paolini zaskoczy równie mocno co w sali konferencyjnej? Szanse na to są minimalne. Od czasu nowojorskiego finału Flavii Pennetty i Roberty Vinci (2015 rok), włoski tenis zmienił się nie do poznania. Męska część rozkwita za sprawą Berrettiniego, Sinnera i Mussettiego, natomiast kobieca przechodzi przez trudniejszy okres.

Czy przystawka stanie w gardle?  

Spoglądając w drabinkę US Open, na horyzoncie roztaczającym się przed Igą Świątek nie widać łatwiejszej rywalki niż Paolini. W przypadku awansu do 2. rundy przeciwniczką Polki może być Sloane Stephens, mistrzyni nowojorskiej imprezy sprzed pięciu lat. Takie zestawienie organizatorzy turnieju potraktowaliby już pewnie jako danie główne i umieścili w sesji wieczornej na korcie centralnym. Pojedynek z Paolini należy potraktować raczej jako przystawkę.

Może on jednak odpowiedzieć na wiele pytań. Po raz pierwszy w tym sezonie wielkoszlemowe zmagania kobiet nie mają wyraźnej faworytki. W Melbourne i Paryżu  przewidywania lwiej części kibiców i ekspertów potwierdziły się za sprawą zwycięstw Barty i Świątek.

W Wimbledonie sprawa była bardziej złożona. Świątek przyjechała do Londynu po 35 zwycięstwach z rzędu, ale też z pewnymi niedociągnięciami, jeśli chodzi o grę na trawę. Wysoka fala, na której była wówczas Polka, nie zdołała przykryć mankamentów.

A jak będzie w Nowym Jorku? O tym przekonamy się przez najbliższe dwa tygodnie. Finał gry pojedynczej kobiet zaplanowano na sobotę 10 września.

Zobacz też:
Kto faworytem US Open 2022?
Afera na US Open. Oburzające zachowanie ojca wobec 16-latki

Komentarze (0)