Ons Jabeur zabrała głos ws. postawy Igi Świątek

PAP/EPA / JUSTIN LANE / Na zdjęciu: Ons Jabeur
PAP/EPA / JUSTIN LANE / Na zdjęciu: Ons Jabeur

Ons Jabeur zachowała klasę podczas ceremonii wręczenia nagród i serdecznie pogratulowała Idze Świątek zwycięstwa w US Open. Zdobyła się nawet na żart, który rozbawił nowojorską publiczność.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Jabeur to już drugi z rzędu przegrany finał wielkoszlemowy. Pierwszą szansę na prestiżowe zwycięstwo miała w tegorocznym Wimbledonie, lecz wówczas niespodziewanie uległa Jelenie Rybakinie. Tym razem przystępowała do finału w roli pretendentki. Trofeum trafiło jednak w ręce Igi Świątek, która wygrała 6:2, 7:6(5) i dołożyła kolejny skalp do dwóch wcześniej wywalczonych zwycięstw na kortach Rolanda Garrosa.

- Chcę podziękować publiczności za doping. Naprawdę się starałam, ale Iga nie ułatwiała mi zadania. Zasłużyła dzisiaj na zwycięstwo - powiedziała Jabeur zaraz po tym, jak wręczono jej mikrofon podczas ceremonii wręczenia pucharów.

Finał US Open to jeden z jej największych sukcesów w karierze, jednak pozostawił po sobie wyraźny niedosyt. Tunezyjka czuje, że stać ją na zwycięstwo w jednej z czterech największych imprez.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

- To były niesamowite dwa tygodnie. Niedługo zdobędę ten tytuł - mówiła pełna wiary we własne możliwości Jabeur.

Rozgoryczenie porażką mieszało się z uznaniem dla Świątek. Tunezyjka zdobyła się nawet na żart, który rozbawił nowojorską publiczność. Gratulując Świątek, dodała, że... w tej chwili nie za bardzo ją lubi. Po chwili oczywiście dodała, że ich relacje są jak najbardziej w porządku.

Jabeur można jednak doskonale zrozumieć. Tunezyjka przygotowała wysoką formę na drugą część sezonu i być może Iga Świątek jest jedyną tenisistką, która była w stanie ją zatrzymać w finale US Open.

Korzystając z okazji, Jabuer podczas ceremonii wręczenia pucharów podziękowała również za pracę swojemu sztabowi. Jej głównym trenerem jest Issam Jellali, za przygotowanie fizyczne odpowiada Karim Kammoun (prywatnie mąż tenisistki), a niejako z boku doradza Arantxa Sanchez Vicario, mistrzyni US Open z 1994 roku.

W boksie Tunezyjki był obecny również prezydent Tunezyjskiej Federacji Tenisowej. Jabeur podkreśliła, że chce być inspiracją dla dzieci i młodzieży ze swojego kraju. Rzeczywiście może uchodzić za wzór do naśladowania, wszak przed nią żadna Arabka nie awansowała nawet do 3. rundy imprezy wielkoszlemowej.

Zobacz też:
Świątek rozbiła bank 
Wyjątkowy napis na meczu Świątek

Komentarze (0)