Anna Bagińska, WP SportoweFakty: Iga Świątek po zakończeniu występów w turnieju WTA Finals na początku listopada miała wolne praktycznie aż do końca grudnia. Co robiła w tym czasie?
Maciej Ryszczuk, trener przygotowania motorycznego: Iga miała za sobą olbrzymią liczbę turniejów. Odpoczynek był niezbędny, wręcz kluczowy, aby w miarę na świeżości przystąpić do przygotowań przedsezonowych. Wyszło około dziesięciu dni luzu, więc jeszcze w listopadzie zaczęła ponownie trenować.
Najpierw skupiliśmy się na zajęciach siłowo-wydolnościowych, mniej było tenisa. Potem zwiększyliśmy intensywność i objętość treningów. Szliśmy trochę tradycyjnym modelem. Im bliżej meczów, tym bardziej zmniejszałem zajęcia siłowe na rzecz wydolnościowych. Do tego dokładaliśmy coraz więcej zajęć tenisowych.
Wspomniał pan, że Iga miała dziesięć dni odpoczynku. To wystarczająco?
Liczba dni dających rzeczywisty odpoczynek u każdego jest inna. Ale oczywiście zależy też od wieku i stażu zawodniczego. W przypadku Igi 10 dni było optymalne. Gdyby potrzebowała więcej, tak byśmy zarządzili. Wyniki podczas treningów i testów przed sezonem pokazały, że wszystko jest w porządku.
Tegoroczne przygotowania różniły się jakoś od zeszłorocznych?
Nie wymyślam koła na nowo, staram się dopasować program do sytuacji i wyników Igi. Jeśli poprawiła się w niektórych aspektach, to wiemy, że możemy albo podnieść poprzeczkę, albo skupić się na tych nieco słabszych aspektach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Czy w tenisie da się tak zaplanować przygotowania, żeby osiągnąć formę w konkretnym momencie?
Ogólnie da się to zaplanować, ale ja jestem bliżej tej koncepcji, żeby nie planować szczytów na poszczególne turnieje, tylko starać się utrzymać w miarę optymalną formę w całym sezonie. Wiadomo, że to nie będzie maksimum przez cały czas, bo to jest fizycznie niemożliwe. Jest wiele zawodniczek, które faktycznie potrafiły wystrzelić na jakimś turnieju, a potem ciężko było im utrzymać tę dyspozycję. Wiadomo, że przed turniejami większej rangi, staramy się, żeby ta świeżość była na wyższym poziomie.
Czy w przygotowaniach do ważniejszych turniejów ma znaczenie nawierzchnia, na jakiej są rozgrywane? Czy przygotowania w zależności od jej typu się różnią?
Formę przede wszystkim przygotowujemy przed sezonem lub podczas dłuższych przerw. Trenujemy całe ciało. Staramy się wszystkie słabe ogniwa zaangażować na tyle, żeby zawodniczka była w stanie sobie poradzić przez cały sezon bez różnicy co do nawierzchni kortu. Jedyne zmiany dotyczą niuansów. Jeśli jest taka nawierzchnia, że będzie tam więcej doślizgów, to wiadomo, że obciążone będą przywodziciele. A jak będą zawody na trawie, gdzie się gra niżej na nogach, to skupiamy się na zwiększaniu stabilizacji. Ale baza jest ta sama, tylko rotujemy małymi zmianami.
Wszyscy podkreślają świetne przygotowanie fizyczne Igi. Prowadzi pan też innych zawodników, więc ma porównanie. Co ją wyróżnia na tle pozostałych?
To, co wyróżnia Igę, to fakt, że jej bardzo zależy na tym samym, co mi, czyli żeby sezon przetrwać bez urazów i zachować systematyczność. Myślę, że to jest główny czynnik, ponieważ w poprzednich latach zdarzały się jej kontuzje, które wykluczały ją z gry.
Jak wygląda dieta Igi?
To są raczej ogólne założenia. Przy tylu ograniczeniach w tenisowej karierze, nie stawiam na jakąś bardzo restrykcyjną dietę. Raczej stosujemy zasadę 80 do 20, czyli żeby przez 80 procent czasu jeść w miarę czysto, jak najmniej przetworzonych rzeczy. Nie mamy produktów, których unikamy. Pojawiły się w internecie takie pogłoski, że mamy redukcyjną dietę, czy że Iga coś wyklucza. Nie jest to prawda, staramy się, żeby dieta była po prostu zbilansowana, różnorodna, żeby Iga też się tym cieszyła, ponieważ trudno jest wytrwać w rozgrywkach, stosując ścisłe zasady i nie móc sobie pozwolić na jakieś przyjemności, a jedzenie jest jedną z nich.
Inna sprawa, że nie da się po prostu w taki sposób funkcjonować, ponieważ każdy turniej ma swój catering i myślę, że nie zawsze dałoby się przestrzegać tego typu ustaleń. Mijałoby się to z celem. Głównym założeniem jest to, żeby jedzenie było zdrowe. Badamy poziom tkanki tłuszczowej Igi, obwody, masę ciała i przede wszystkim robimy badania krwi oraz hormonalne. Jeżeli wszystko jest cacy, nie ma powodu, żeby cokolwiek zmieniać i narzucać jakieś potężne restrykcje.
Przed Australian Open Igę czekają aż trzy turnieje. Czy to nie jest za dużo? Czy nie straci świeżości?
Ten pierwszy turniej był pokazowy. Iga wtedy mocno trenowała, więc na końcówce sezonu przygotowawczego to był dobry moment, żeby się sprawdzić w meczowych warunkach, ale przy dużo mniejszej presji i kiedy ten wynik nie ma aż takiego znaczenia. Dlatego tu można było sprawdzić, gdzie są ewentualne braki, jak się prezentuje, mimo lekkiego zmęczenia i ciężkiego treningu.
Czy w nadchodzącym sezonie pana zdaniem będzie jakaś zawodniczka, która będzie szczególnie groźna dla Igi?
Myślę, że osiem czołowych dziewczyn, które wzięły udział w WTA Finals, pokazało, że potrafią być w miarę systematyczne w sezonie i grać bardzo dobre zawody. Wydaje mi się, że te same zawodniczki będą stanowiły też zagrożenie w najbliższym sezonie. Raczej jednak nie patrzymy w ten sposób. Skupiamy się na sobie, żeby jechać i zaprezentować jak najlepszy tenis, wygrywać mecze.
Czy kiedykolwiek zdarzyła się sytuacja, że sugerował pan Idze odpuszczenie meczu czy turnieju ze względów zdrowotnych, a mimo to jej ambicja brała górę, wychodziła i grała?
Nie. Jak pojawiał się jakiś dyskomfort i wiedzieliśmy po rozmowie, że może to mieć jakieś reperkusje na resztę sezonu, staraliśmy się to tak zaplanować, żeby tego uniknąć. Nie zdarzyło się, że Iga nie posłuchała nas, jeżeli chodzi o kwestie zdrowotne.
Rozmawiała Anna Bagińska.
Czytaj także:
-> Co za pech! Duński talent musiał się wycofać z Australian Open
-> W Czechach szlifują diamenty. W 2022 roku objawiły się kolejne młode talenty