Wielkie przełamanie u Hurkacza. "Ten mecz go odblokował"

PAP/EPA / Joel Carrett / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
PAP/EPA / Joel Carrett / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Wielkie przełamanie u Huberta Hurkacza pozwala mu osiągać historyczne wyniki. Jednak są mankamenty w grze Polaka. - Hubert stał się pasywny, podłączył rywala do meczu - mówi WP Marek Furjan. W niedzielę gracz powalczy o ćwierćfinał Australian Open.

Życiowy sukces Huberta Hurkacza na Australian Open stał się faktem. Polak pokonał Denisa Shapovalova 7:6(3), 6:4, 1:6, 4:6, 6:3 i awansował do IV rundy turnieju. Sam mecz miał jednak dość osobliwy przebieg.

Mimo drobnych problemów Polak zdołał wygrać pierwsze dwa sety i zdawało się, że zmierza po pewne zwycięstwo. Niestety, w trzeciej partii kompletnie zgasł, a rywal wygrał 6:1. Kanadyjczyk doprowadził do decydującego seta, w którym lepszy okazał się jednak Hurkacz.

- Jestem zdania, że gdyby Hubert skuteczniej przypilnował serwisu na początku trzeciego seta, to ten mecz mógłby skończyć się szybciej - wyjaśnia WP SportoweFakty Marek Furjan, komentator tenisa w Canal+ Sport oraz w Eurosporcie.

ZOBACZ WIDEO: Świetny kandydat na selekcjonera kadry. Tylko nie ma telefonu

- Ten mecz Huberta był dosyć dziwny. W pierwszych dwóch setach Shapovalov niby miał swoje szanse, bo przełamywał Huberta, ale Polak odrabiał straty. Ostatecznie moim zdaniem zadecydowała solidność i dobór właściwych akcji w najważniejszych momentach czyli to, z czym zdolny Kanadyjczyk ma od dawna problem. To było widać w ważnych momentach pierwszego i drugiego seta, kiedy on ryzykował, szarpał, silił się na niezwykle trudne akcje, a Hubert spokojnie z tego korzystał - tłumaczy ekspert.

Niepokojący jest fakt znacznego pogorszenia się poziomu gry. Kolejni rywale mogą Polakowi nie wybaczyć takiego przestoju i Hurkacz odpadnie.

- Zgadzam się z Matsem Wilanderem, który przed rozpoczęciem 5. seta powiedział, że przy prowadzeniu 2:0 i tak dobrym własnym podaniu nie możesz przegrywać trzeciego seta 1:6. Po utracie serwisu w tej części meczu Hubert stał się pasywny, podłączył rywala do meczu. Shapovalov zamiast myśleć o niepowodzeniach, błyskawicznie się odbudował i uwierzył, że spotkanie jest do odwrócenia - twierdzi Furjan.

- I takie było. W piątym secie Hubert dobrze serwował, niezagrożenie wygrywał swoje podania do momentu przełamania. I znów wyszedł brak konsekwencji i chaos taktyczny u przeciwnika. Prowadził w gemie 40:15, popełnił kilka błędów, a Hurkacz zmienił je na mecz. Wprawdzie w ostatnim gemie musiał ratować się od stanu 0:40, ale sięgnął po kilka wybitnych akcji i zapisał na swoim koncie bardzo cenne zwycięstwo - dodaje.

Dla Huberta Hurkacza dojście do IV rundy turnieju to życiowy sukces. Polak wcześniej w Melbourne nigdy nie zaszedł tak daleko. To dopiero jego trzeci taki wynik w karierze w turniejach wielkoszlemowych.

- Trener Craig Boynton będzie chciał dowiedzieć się, dlaczego Hubert dopuścił Shapovalova do tego spotkania. Moim zdaniem Polak mógł wygrać ten mecz wcześniej. Jednak podkreślę: dla mnie najważniejszy jest wynik. Nasz zawodnik przetrwał dwie pierwsze rundy z rywalami niżej notowanymi, później dostał rozstawionego i go pokonał. Ważne, że Hubert idzie dalej w turnieju - ocenia ekspert.

O ćwierćfinał w niedzielę Polak powalczy z Sebastianem Kordą. Amerykanin w piątek sprawił sensację i pokonał byłego lidera rankingu ATP Daniła Miedwiediewa 7:6(7), 6:3, 7:6(4). Amerykanin to 31. tenisista światowego rankingu, więc zajmujący 10. lokatę Polak będzie faworytem tego spotkania. Zwłaszcza, że odblokował go pięciosetowy maraton w II rundzie.

- Ten mecz z Sonego Huberta odblokował. W piątek widziałem u Polaka sporo dobrych rzeczy, a szanse przed rywalizacją z Kordą będą wyrównane - kończy Marek Furjan.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Totalna demolka w meczu Igi Świątek!

Komentarze (0)