Niecodzienna decyzja trenera po meczu Igi Świątek. "To element, nad którym trzeba pracować"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek

Mimo gładkiej wygranej w III rundzie Australian Open Iga Świątek po meczu jeszcze udała się na trening. Ćwiczy serwis. - To element, nad którym trzeba pracować - wyjaśnia dla WP SportoweFakty komentator Marek Furjan.

Mecz III rundy Australian Open dla Igi Świątek był prawdziwym spacerkiem. Do pokonania Cristiny Bucki liderka rankingu WTA potrzebowała zaledwie 55 minut. Polka wygrała 6:0, 6:1, a Hiszpanka niewiele miała do powiedzenia.

- Rzadko zdarza się taka różnica, taka dysproporcja pod względem umiejętności tenisowych na poziomie III rundy imprezy wielkoszlemowej. Hiszpanka była absolutnie bezbronna, co było widać po gestach jej ojca, który pokazywał, jak ona bardzo była spięta - mówi nam Marek Furjan, komentator tenisa w Canal+ Sport oraz w Eurosporcie.

- Czysto tenisowo nie miała się Idze czym postawić. To był być może najbardziej jednostronny mecz w historii występów Igi w imprezach wielkoszlemowych. Nawet wrażliwy, emocjonalny kibic już po dwóch-trzech gemach widział, że nie może się tam nic złego wydarzyć - dodaje ekspert.

ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"

Mimo pokonania we wcześniejszej fazie turnieju byłej wielkoszlemowej mistrzyni Bianki Andreescu Busca nie była żadnym zagrożeniem dla Polki.

- Byłem zaskoczony, gdy oglądałem mecz z Andreescu, że ona wtedy pokonała Kanadyjkę. Iga gra jednak w trochę innej lidze. Polka nie pomaga przeciwniczkom na korcie, a Andreescu oddała Hiszpance sporo po własnych błędach, chociaż Hiszpanka długimi fragmentami była w stanie wytrzymać jej tempo - wyjaśnia Furjan.

Mecz był tak krótki, że Iga Świątek odbyła po nim jeszcze jeden trening. Jak wyjawił Tomasz Wiktorowski, Polka ćwiczyła serwis.

- Już wcześniej w wywiadach Tomek Wiktorowski mówił, że dużo pracują nad serwisem i wolejem. Nie wracają do tych rzeczy na dwa tygodnie, tylko cały czas je szlifują. Od serwisu wszystko się w tenisie zaczyna. To jedyne uderzenie, nad którym rywal nie ma żadnej kontroli, więc warto zwiększać zyski, jeśli czują, że to jest jeszcze możliwe - wyjaśnia Furjan.

Zwłaszcza, że w meczu drugiej rundy z Camilą Osorio Polka miała w tym elemencie spore problemy. W starciu z dużo niżej notowaną Kolumbijką musiała sporo się namęczyć, by utrzymać swoje gemy serwisowe.

- Nie zgodziłbym się z tym, że brakowało jej pewności siebie. Najtrudniejszą rywalką pod względem umiejętności tenisowych była Jule Niemeier w pierwszej rundzie. Mecz drugiej rundy z Osorio był bez większej historii - wyjaśnia dziennikarz.

- Mam wątpliwości, czy jest aż tak źle, jak pan mówi. Gdy przypominam sobie przebieg meczu z Osorio, to do przełamań dochodziło, gdy drzwi w setach były prawie zamknięte na klucz. Nie wiązały się z tym żadne poważne konsekwencje. Mimo wszystko to element, nad którym warto pracować. I oni to robią, bo to nie jest tylko kwestia tego momentu, turnieju czy wniosków, które Iga i Tomek wyciągnęli na podstawie dwóch-trzech pierwszych meczów - kończy Furjan.

W IV rundzie Polka zmierzy się ze zwyciężczynią ubiegłorocznego Wimbledonu Jeleną Rybakiną. Mecz Iga Świątek - Jelena Rybakina odbędzie się w niedzielę, 22 stycznia. Godzina będzie znana, gdy organizatorzy zaprezentują szczegółowy plan gier na ten dzień.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Życiowy sukces Huberta Hurkacza! Morderczy bój w Australian Open

Źródło artykułu: WP SportoweFakty