Dopiero pierwszy miesiąc nowego sezonu tenisowego, a Magda Linette już osiągnęła podczas niego życiowy sukces. Po raz pierwszy w karierze Polka dotarła do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju. Na rozkładzie ma już Mayar Sherif, Anett Kontaveit, Jekaterinę Aleksandrową, a także Caroline Garcię. W poniedziałek nasza tenisistka pokonała czwartą rakietę świata 7:6(3), 6:4.
Jednak spotkanie lepiej rozpoczęła rywalka, która prowadziła 3:0 mając przewagę dwóch przełamań. Momentalnie jednak poznanianka odrobiła część strat. Do remisu doprowadziła w najważniejszym momencie, bowiem wówczas Garcia serwowała na zwycięstwo w pierwszym secie. Ostatecznie doszło do tie-breaka, w którym więcej zimnej krwi zachowała nasza tenisistka.
W II partii Linette przełamała przy wyniku 4:4, dzięki czemu chwilę później serwowała na zwycięstwo w tym spotkaniu. Ponownie Polka dopięła swego i mogła cieszyć się z wielkiego sukcesu.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
- Nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem, co się tutaj stało - powiedziała Linette w rozmowie na korcie tuż po zakończeniu meczu.
- Odjęło mi mowę, nie wiem co powiedzieć - kontynuowała.
- Nie powiem, że jest to nieoczekiwane, bo ja wychodziłam na kort z pewnością siebie. Wiedziałam, jakie to jest trudne zadanie zagrać przeciwko Caroline. Najważniejsze, że w tym pierwszym secie potrafiłam się odbudować - przyznała Polka w momencie, kiedy udało jej się nieco ochłonąć.
30-letnia tenisistka została zapytana o klucz do zwycięstwa w starciu z czwartą rakietą świata. W końcu była to najtrudniejsza przeciwniczka, z jaką mierzyła się podczas turnieju w Melbourne.
- Mój serwis. Wiedziałam, że muszę dobrze serwować. Czułam też, że jego jakość jest dobra. Na początku meczu miałam trochę problemy z tym, bo Garcia karciła mnie za słabsze serwisy dobrymi returnami. Musiałam być bardzo spokojna, ustabilizowana w moich gemach serwisowych. Trzeba było dobrze i szybko reagować na returny - stwierdziła Linette.
Dotychczas najlepszy występ poznanianki w Australian Open miał miejsce w 2018 roku. Wówczas dotarła ona do trzeciej rundy. Pięć lat później przebiła te osiągnięcie podwójnie, bowiem jest już w ćwierćfinale. Stąd też pojawiło się pytanie o zmianę w przygotowaniach, gdy ta przyleciała do Australii.
- Właśnie wszystko było tak jak zawsze. Może nawet trochę mniej pracowałam na miejscu teraz niż wcześniej - powiedziała z uśmiechem na ustach ćwierćfinalistka AO.
- Od ubiegłego lata tworzymy zgraną drużynę, mądrze i dużo trenujemy. Ja już pod koniec poprzedniego sezonu czułam, że dobrze gram i że to idzie w dobrą stronę. Wszyscy mieliśmy takie zdanie więc naprawdę cieszę się z tego mojego sukcesu i z tych osiągnięć - dodała.
Komentatorzy, realizatorzy, a także organizatorzy nie mogli nie dostrzec Agnieszki Radwańskiej, która podczas tego spotkania była obecna w boksie młodszej koleżanki. Czy półfinalista tego turnieju była inspiracją dla swojej rodaczki? - Ja mam wiele wspaniałych osób w moim boksie, jest też Łukasz Kubot. Agnieszka i Łukasz to osoby, które podziwiałam, były dla mnie inspiracją i cieszę się, że teraz to oni mnie wspierają. To wspaniałe uczucie - zakończyła Polka.
Przeczytaj także:
"Ciary na plecach, łzy w oczach", "Polska jest dumna". Eksperci piszą o sukcesie Linette
Magda Linette z szansą na półfinał. Sprawdź, kiedy i z kim zagra w ćwierćfinale