Na początku 2022 roku Shuai Peng oskarżyła byłego wicepremiera Chin Zhanga Gaoliego o gwałt. W mediach społecznościowych zamieściła wpis, który szybko został usunięty. Potem słuch o tenisistce zaginął. Fani obawiali się, że Chinkę dotknęły nieprzyjemne konsekwencje za ujawnienie sprawy, która skompromitowała wyżej postawionego urzędnika.
W końcu ustalono, że Chince nie grozi niebezpieczeństwo. Jednak sporo trzeba było czekać, aż Shuai Peng udzieli pierwszego wywiadu dla niezależnej od chińskiego rządu redakcji. Rozmowę opublikował francuski dziennik "L'Equipe". Peng również stwierdziła, że wcale nie zniknęła, tak jak wszyscy sądzili.
Okazuje się, że WTA nie jest usatysfakcjonowane wyjaśnieniami chińskich przedstawicieli ws. "zaginięcia" tenisistki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!
Urzędnicy zażądali prywatnych spotkań z Peng Shuai przed wznowieniem imprez w Chinach.
"Otrzymaliśmy potwierdzenie, że Peng jest bezpieczna i czuje się komfortowo, ale jeszcze nie spotkaliśmy się z nią osobiście" - czytamy w ostatnim oświadczeniu.
WTA chce przejrzystego śledztwa w sprawie Peng Shaui.
Dyrektor generalny WTA Tour Steve Simon powiedział pod koniec zeszłego roku, że są gotowi zaryzykować swoje relacje z Chinami, aby pokazać, że ich gracze są najważniejsi.
- Zrobiliśmy mocne stanowisko i stoimy za tym stanowiskiem i nie zamierzamy narażać naszych zasad - powiedział Simon podczas wywiadu dla The New York Times.
ATP Tour najprawdopodobniej powróci do Chin pod koniec 2023 roku.
Władze z WTA Tour nie podały harmonogramu rozmów z Chinami.
Czytaj także:
Porażka obrońcy tytułu w Cordobie. Będzie argentyński finał
Sinner zatrzymał rewelacyjnego nastolatka w Montpellier. Porażka turniejowej "jedynki"