Niespodzianka w I rundzie turnieju WTA w Indian Wells. Donna Vekić przegrała z Łesią Curenko - 6:2, 2:6, 2:6 (TUTAJ przeczytasz więcej >>). Chorwatka jest sklasyfikowana na 23. miejscu w światowym rankingu WTA. Ukrainka? Pod koniec pierwszej setki. Mimo takiej różnicy, pokonała faworytkę.
Po zakończonym pojedynku doszło do skandalicznych scen. Zwyczajowo zawodnicy podchodzą do siatki, dziękując sobie za grę, potem podają ręce sędziemu. Tym razem niepisane reguły zostały złamane. Chorwatka nawet nie spojrzała w stronę Ukrainki.
Zdenerwowana tym, co się stało na korcie, podeszła do swojej ławki, spakowała szybko swoje rzeczy, nawet nie spojrzała w kierunku rywalki. A Curenko czekała przy siatce dobrych kilkanaście sekund. Mało tego. Nawet przeszła na drugą stronę, zrobiła dwa kroki w kierunku Vekić, ale widząc, że to nic nie zmienia, w końcu się wycofała.
Publiczność widząc taką sytuację wyraziła swoją dezaprobatę. Po trybunach przeszło bardzo głośne "buczenie". Fani nie mogli zrozumieć, dlaczego właśnie tak zachowała się Vekić.
Oczywiście trudno podejrzewać, że wpływ na jej zachowanie miało to, iż grała z Ukrainką. Tutaj nie należy doszukiwać się wątków politycznych, ani wojennych. Vekić - choć oficjalnie nie skomentowała powodów swojego zachowania - najprawdopodobniej po prostu była wściekła, że odpadła z turnieju.
W kolejnej rundzie Ukrainka spotka się z... Białorusinką - Aryną Sabalenką. Czy tutaj znów dojdzie do kontrowersji? Tym razem na tle wojennym? Przecież Białoruś jawnie wspiera Rosję w wojnie, którą ta prowadzi na terenie Ukrainy.
Czytaj także: Wielki mecz w historii polskiego tenisa? Fibak: Byłoby przeciekawie >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach