W środę Iga Świątek mierzyła się z Coco Gauff w ćwierćfinale Roland Garros. Amerykanka nie była w stanie zrewanżować się za przegraną w finale przed rokiem. Po emocjonującym meczu lepsza okazała się Iga Świątek, która zwyciężyła 6:4, 6:2.
- Zawsze mam konkretny plan, ale z uwagi na to, że gram z Coco co dwa turnieje, to go nie zdradzę - przyznaje ze śmiechem Świątek w rozmowie z Eurosportem. - Sami po dokładnym obejrzeniu możecie trochę go ogarnąć. Zawsze mam plan. Niektóre przeciwniczki są bardziej skupione na mnie, a niektóre na swoich słabych stronach - dodaje.
- Nie było łatwo. Zwłaszcza pierwszy set był zacięty, a Coco wykorzystywała warunki. Jestem zadowolona, że byłam w stanie nad tym popracować i wygrać. Ćwierćfinały są czasem najtrudniejsze - wyznaje Świątek w rozmowie na korcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap
Liderka rankingu WTA podziękowała także kibicom. Chciała im w pewien sposób podziękować, ale niestety jej próby zakończyły się niepowodzeniem.
- Dziękuje wam za przyjście. Bardzo mi się podoba gra w Paryżu. Chciałam wystrzelić do was piłkę, ale wylądowała na schodach i nikt jej nie złapał - wyznaje z delikatnym smutkiem.
Przeprowadzająca z nią wywiad zapytała o czwartkowy półfinał. Rywalką Świątek będzie Brazylijka Beatriz Haddad Maia. Dodatkową trudnością dla Polki będzie fakt, że tym razem nie będzie miała dodatkowego dnia odpoczynku.
- W trakcie roku mamy wiele turniejów, w których musimy grać dzień po dniu. Wcześniej nie spędziłam dużo czasu na korcie, więc jestem szczęśliwa, że w środę zagrałam zacięty mecz. Będę gotowa bez względu na okoliczności. Wiedziałam o tym już od początku turnieju, więc jestem gotowa na tę sytuację - kończy Iga Świątek.
Czytaj więcej:
Tenisowa bitwa w Paryżu. Świątek pokazała klasę