Morderczy bój Hurkacza w singlowej inauguracji na trawie

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Hubert Hurkacz rozpoczął singlowy turniej ATP 250 w Stuttgarcie ponad dwugodzinnym starciem z Yosuke Watanukim. Ostatecznie polski tenisista zażegnał kryzys, który dopadł go w trakcie spotkania i awansował do trzeciej rundy.

W tym artykule dowiesz się o:

Hubert Hurkacz był uznawany za faworyta środowej batalii z Yosuke Watanukim przede wszystkim ze względu na ranking obu panów. Japończyk zajmuje dopiero 121. miejsce na świecie, a wiadomo że wrocławianin to czołówka ATP.

Problem w tym, że półfinalista Wimbledonu z 2021 roku miał możliwość sprawdzenia się na nawierzchni trawiastej wyłącznie przez godzinę. Wraz z Marcosem Gironem odpadli w pierwszej rundzie turnieju deblowego ATP 250 właśnie w Stuttgarcie. Natomiast Watanuki stoczył już trzy pojedynki na tego typu kortach.

Pierwszy set środowego starcia, a przynajmniej sam jego początek mógł napawać pewnym optymizmem dla polskich kibiców. W czwartym gemie Hubert Hurkacz był bliski przełamania. Japończyk popisał się jednak kapitalną akcją. Zadziałał serwis i wolej, którym nie dał szans wrocławianinowi.

Przy kolejnym gemie serwisowym Yosuke Watanukiego Polak miał znów break point. Jak w poprzednim przypadku tenisista z Saitamy odpalił serwisem i ostatecznie utrzymał podanie. Niestety chwilę później nadszedł poważny kryzys Hurkacza.

Przy stanie 4:4 dał się przełamać przeciwnikowi, który bez większych kłopotów dokończył pierwszą odsłonę. Jakby tego było mało, wrocławianin poprosił o przerwę medyczną i zszedł z kortu. Na szczęście powrócił i obaj zawodnicy rozpoczęli drugą odsłonę.

Hubert Hurkacz rozpoczął ją asem, a co najważniejsze zwycięstwem w pierwszym gemie. Już przy kolejnym Polak miał jednak poważne problemy z utrzymaniem podania. Yosuke Watanuki zmarnował dwie szanse na przełamanie.

To dawało jeszcze nadzieje wrocławianinowi, bowiem trzeba powiedzieć jasno, że jego gra wyglądała w tamtym momencie blado. Gemy serwisowe zawodnika z Japonii były za to jednostronne. Mimo problemów Hurkacz nawiązał walkę i o wyniku drugiego seta decydował tie-break.

Polak przełamał Yosuke Watanukiego już na samym jego początku wspaniałym forhendem przy linii. Mógł cieszyć fakt, iż rywal przestał regularnie trafiać pierwszym podaniem, a tuż pod koniec partii popełnił podwójny błąd serwisowy. Pomyłka zemściła się bezlitośnie i kibiców w Stuttgarcie czekała decydująca partia.

Obraz gry wyglądał inaczej niż w drugim secie. Japończyk nie był już tak pewny podczas swojego podania. Wrocławianin miał okazje, aby przełamać niżej notowanego przeciwnika, który regularnie odpowiadał jednak asami. Łącznie w środowym spotkaniu drugiej rundy Boss Open zanotował ich aż 27.

W dziesiątym gemie decydującej partii obaj tenisiści pokazali nieco więcej wymian. Hubert Hurkacz zaprezentował bardzo dobry bekhend po krosie, a chwilę później jeszcze ładniejszym forhendem przy linii akcję zakończył Yosuke Watanuki.

Wyrównany mecz musiał wykończyć tie-break w ostatnim secie. Polak ponownie wywalczył miniprzełamanie przy początku, ale rywal nie dawał za wygraną, bowiem doprowadził do remisu. Spotkanie zakończyło się... podwójnym błędem serwisowym Watanukiego.

W kolejnej rundzie turnieju Boss Open w Stuttgarcie Hubert Hurkacz zagra przeciwko Christopherowi O'Connellowi z Australii.

Boss Open, Stuttgart (Niemcy)
ATP 250, kort trawiasty, pula nagród 795,7 tys. euro

Środa, 14 czerwca

II runda gry pojedynczej

Hubert Hurkacz (Polska) - Yosuke Watanuki (Japonia) 2:1 (4:6, 7:6(5), 7:6 (5))

Zobacz też:
"To jest fatalny sezon". W końcu jest szansa na przełom Hurkacza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty