[tag=40569]
Hubert Hurkacz[/tag] odpadł z Wimbledonu, przegrywając w czwartej rundzie z wielkim faworytem tego turnieju, Novakiem Djokoviciem. Kibice mają jednak powody do dumy, bo Polak postawił bardzo trudne warunki Serbowi. W niedzielę "Djoko" objął prowadzenie 2:0, ale pierwsza część rywalizacji mogła ułożyć się zupełnie inaczej.
Wszystko dlatego, że w tie-breaku pierwszego seta Hubert Hurkacz prowadził już 6:3 i brakowało mu tylko punktu, aby zamknąć tę partię. Z trzech szans, w tym jednej przy własnym serwisie, nie wykorzystał ani jednej. I to Djoković odwrócił losy seta.
- Zakłada się, gdzie się serwuje i co później będzie się starało robić. Nie trafiłem serwisu tam, gdzie chciałem. Novak jest najlepszym returnującym w historii. Jeśli się nie trafi tam, gdzie się chce, ta piłka zawsze wraca - opowiedział Hurkacz przed kamerami Polsatu Sport, wracając właśnie do tego momentu.
W poniedziałek spotkanie Hurkacza z Djokoviciem zostało dokończone. W trzecim secie Hurkacz niespodziewanie przełamał faworyta i wygrał seta. W czwartym jednak Serb zrewanżował się przełamaniem, które okazało się wystarczające, aby zamknąć czwartą partię i cały mecz.
- Nie gra się łatwo z Novakiem. Było blisko, mogłem grać trochę lepiej. Były te szanse, szczególnie dwa pierwsze sety były blisko. Cały czas była walka - podkreślił reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć
W całym meczu Hurkacz zaserwował aż 33 asy serwisowe. Pytany właśnie o ten element i o to, czy bardziej liczy się tu prędkość serwisu czy jego precyzja, odpowiedział: - Jeżeli nie ma się precyzji, to szybkość nie gra większej roli.
Czytaj także:
- Świątek zagra o półfinał. Znamy godzinę meczu
- Wideo niesie się po sieci. Tak pożegnali Hurkacza