"Jak już wiecie, nie będę mogła wystąpić w Pradze w przyszłym tygodniu. Teraz przygotowuję się do serii turniejów w Stanach Zjednoczonych. Do zobaczenia w Cincinnati i na US Open" - poinformowała Anastazja Pawluczenkowa w mediach społecznościowych.
Początkowo organizatorzy nie informowali, która z rosyjskich zawodniczek została wykluczona z udziału w turnieju. Pewnym był jedynie fakt, że jednej z Rosjanek do kraju nie wpuściła straż graniczna.
Podobna sytuacja miała miejsce przed turniejem w Warszawie. Zamierzała w nim wystąpić Wera Zwonariewa, lecz także została zawrócona. Po tych wydarzeniach wściekłe są rosyjskie media.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
"Kolejna afera wizowa w tenisie. Czy doczekamy się jakiś sankcji dla Czechów ze strony WTA?" - pyta serwis sport-express.ru.
"Społeczność tenisowa nie zdążyła jeszcze ochłonąć po incydencie z Werą Zwonariową. W zeszłym tygodniu rosyjska tenisistka nie została dopuszczona do udziału w turnieju w Polsce. Gospodarze uznali ją wręcz za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Teraz władze czeskie, wydaliły Anastazję Pawluczenkową ze swojego kraju. Mistrzyni olimpijska planowała wziąć udział w turnieju WTA 250 w Pradze" - napisali dziennikarze rosyjskiego serwisu sport-express.
Co ciekawe, swoją opinię na ten temat wygłosił minister spraw wewnętrznych Czech Vit Rakusan, który podkreślił, że ze względu na sytuację zbrojną w Ukrainie występ rosyjskich sportowców w Czechach jest niemożliwy.
Dlatego też rząd wydał dekret zakazujący udziału rosyjskich sportowców w kraju. Nowe przepisy zostały wprowadzone w czerwcu bieżącego roku.
Czytaj także:
Dwa trofea dla Polek w jednym turnieju? Eksplozja formy naszej deblistki