Bezlitosna prognoza eksperta ws. Magdy Linette. "Szansa, że coś jeszcze wygra, jest niewielka"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Magda Linette
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Magda Linette

Magda Linette po kapitalnym początku roku znacząco obniżyła loty. - Biologii się nie oszuka. To bardzo wyeksploatowana zawodniczka. Najprawdopodobniej świetny występ w Australian Open był jej szczytem - mówi ceniony komentator, Tomasz Wolfke.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć końcówka sezonu w wykonaniu Magdy Linette nie należy do udanej, Polka po jego zakończeniu i tak nie będzie miała większych powodów do narzekania. W styczniu osiągnęła życiowy sukces, kończąc wielkoszlemowy Australian Open dopiero w półfinale.

Niestety po zakończeniu prestiżowego turnieju Polka zaczęła obniżać loty. Wprawdzie nie odbiło się to znacząco na jej pozycji w rankingu WTA, jednak jeśli nic nie zmieni się na lepsze, znaczący spadek zdaje się być tylko kwestią czasu.

- Półfinał Australian Open, do którego Magda Linette doszła w tym roku, był zwieńczeniem jej bardzo dobrego okresu gry. Polka zanotowała zwyżkę formy późną jesienią, następnie znakomicie prezentowała się w finałach Pucharu Federacji i wreszcie przyszedł jej świetny występ w Australii będący przysłowiową wisienką na torcie. Niestety okazało się, że apogeum jej formy trwało raptem kilka miesięcy i Polka nie dołączy do światowej czołówki - mówi Tomasz Wolfke, ceniony komentator, w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

To nie było niemożliwe

Ekspert podkreśla, że wejście na szczyt w stosunkowo późnym wieku jest możliwe. - Teoretycznie mogło się tak zdarzyć. Na przykład taką ścieżką podążała Ons Jabeur, która zaczęła grać rewelacyjnie przed trzydziestką i wówczas stała się jedną z najlepszych tenisistek globu. Przebijała się bardzo długo, by wreszcie wejść do pierwszej dziesiątki rankingu, ale jak już się przebiła, to się w niej trzyma - zauważa autor wielu książek.

Na Wimbledonie Polka wyraźnie uległa Belindzie Bencić (3:6, 1:6). Mimo, że w starciu ze Szwajcarką nie miała nic do powiedzenia, występ na angielskich kortach był i tak jej najlepszym od końca marca (wówczas, podobnie jak w Londynie, udało jej się dojść do trzeciej rundy, z tym że na turnieju w Miami).

- Droga Magdy do czołowej dwudziestki też była długa. Po wspomnianym Australian Open w kilku mniejszych turniejach występowała z jedynką, a więc jako najwyżej rozstawiona. Okazało się jednak, że to było jej apogeum, a przynajmniej tak to wygląda - zaznacza Wolfke.

Już nic nie wygra?

Ostatni mecz Linette rozegrała na początku sierpnia. Dwudziesta trzecia tenisistka świata w pierwszej rundzie rywalizacji w Montrealu trafiła na Wiktorię Azarenkę. Białorusinka w tym pojedynku oddała Polce raptem trzy gemy.

- Może się okazać tak, że Magda już nic więcej w karierze nie wygra. Szansa jest niewielka. Biologii nie można oszukać, a to bardzo wyeksploatowana zawodniczka. Występuje bardzo długo, bodajże od piętnastu sezonów. Rozgrywa mnóstwo spotkań, bo rywalizuje zarówno w singlu, jak i deblu. Siłą rzeczy materiał musi być zmęczony. Jest oczywiście znakomitą atletką, ma bardzo niski procent tkanki tłuszczowej, ale jednocześnie jej budowę należy określić raczej jako drobną. To również nie pomaga - podkreśla komentator.

Nasz rozmówca dodaje jednak, że nie ma powodów, by piętnować poznaniankę za jej grę i dodaje, że należy skupić się na pozytywach. - Trzydzieste miejsce na świecie też jest znakomite. W globalnym sporcie, który uprawia kilka milionów ludzi, taki rezultat absolutnie nie może być powodem do wstydu. Prawdopodobnie jednak półfinał Australian Open był jej szczytem. Nie zmienia to faktu, że będę trzymać kciuki i życzyć Magdzie jak najlepiej - podsumował Tomasz Wolfke.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Świątek ma duży problem. "Nie wiem, z czego to wynika"
Hurkacz najlepszy na świecie. "Mamy powody do dumy. Nie ma sobie równych"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty