Nie tak sympatycy tenisa w naszym kraju wyobrażali sobie tegoroczne US Open. Zarówno Hubert Hurkacz, jak i Iga Świątek rozczarowali polskich kibiców, za sprawą przedwczesnego odpadnięcia z turnieju.
Już od pierwszej rundy rywalizacji szczególnie pod górkę miał wrocławianin, który był o krok od klęski z bardzo słabo grającym w tym sezonie Marciem-Andrea Hueslerem (więcej -> TUTAJ).
Ostatecznie Hurkacz po pięciosetowym thrillerze wyszedł obronną ręką z konfrontacji ze szwajcarskim tenisistą, co okazało się jedynie odroczeniem wyroku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy
"Jest wielkim pechowcem"
W drugiej rundzie bez mniejszych problemów uporał się z nim Jack Draper. - Trzeba przyznać, że Hubert jest ogromnym pechowcem. To już nie pierwsza sytuacja tego typu. Jechał do Nowego Jorku w świetnej formie. Na pewno chciał osiągnąć życiowy sukces w US Open. Ostatecznie stan zdrowia uniemożliwił mu zawojowanie turnieju - podkreśla Paweł Ostrowski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Również dodaje, że na pierwszy rzut oka było widać, że Hurkacz nie jest sobą. - Nie wiem, jaka była dokładna przyczyna jego niedyspozycji. Może zjadł coś, co mu zaszkodziło? Trudno powiedzieć. Nie wydaje mi się, żeby jego organizm zareagował w ten sposób na stres. Nie mówimy o kwestiach psychosomatycznych. To doświadczony tenisista, przyzwyczajony do gry na najwyższym światowym poziomie, o bardzo dużą stawkę - mówił Paweł Ostrowski, trener tenisa, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Hurkacz jest obarczony szczególną presją. - To nasz rodzynek. Polska ma tylko jednego tenisistę grającego na bardzo wysokim poziomie. Z kolei pozostałe nacje przeważnie kilku. Kibice w innych krajach nie patrzą na niepowodzenie jednego zawodnika, bo ich uwaga jest rozbita na kilku. U nas wszyscy śledzą Hurkacza - wyjaśnił.
Dodatkowo głód sukcesu w męskim turnieju wielkoszlemowym jest ogromny. W związku z tym każde niepowodzenie wywołuje liczne dyskusje, które trwają długo. Każde zatrucie, gorszy mecz, kontuzja powodują, że Hurkacz znajduje się na czołówkach. Zresztą podobnie jest z Igą Świątek. Wprawdzie ona jest jedną z trzech polskich tenisistek, które zajmują miejsca w czołowej setce rankingu, ale zdecydowanie wyróżnia się na ich tle. Od tej dwójki oczekuje się bardzo wiele - zauważył nasz rozmówca.
"Jeszcze dopnie swego"
To kolejna sytuacja, gdy Hurkacz przedwcześnie kończy rywalizację w jednym z czterech najważniejszych turniejów w roku. Jak do tej pory wrocławianin tylko raz zaszedł dalej niż do czwartej rundy, w Wimbledonie w 2021 roku. Wówczas odpadł dopiero w półfinale z Matteo Berrettinim.
- Jestem daleki od krytykowania Huberta. Wprawdzie los odebrał mu wielką szansę, by zajść daleko i zdobyć po drodze wiele punktów do rankingu ATP, ale tak czasami bywa. Szkoda, że to kolejna taka historia, sport niestety potrafi być okrutny, a życie pisze różne scenariusze i nie uznaje kompromisów. Jestem natomiast przekonany, że to nie była życiowa, jedyna szansa Huberta, by pokazać się światu w turnieju wielkoszlemowym - podkreślił były trener Marty Domachowskiej.
- To młody tenisista, który moim zdaniem cały czas może się rozwijać. Na pewno nie powiedział ostatniego słowa. Myślę, że zaskoczy jeszcze niejednego kibica i dopnie swego, także w turnieju wielkoszlemowym. Najlepsze dopiero przed nim. Musi cierpliwie poczekać na swoją kolej. Kiedyś wyczerpie limit pecha - podsumował Paweł Ostrowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Złe informacje dla Świątek
- Chwalińska była bezlitosna