Większość czołowych tenisistek świata podpisała się pod listem do WTA z żądaniem wprowadzenia stałego wynagrodzenia dla zawodniczek z miejsc 1-250 rankingu - dowiedział się dziennikarz Jon Wertheim.
Żurnalista nie podał wprawdzie nazwisk, ale podkreślił, że żadna z Amerykanek z pierwszej 20-stki rankingu WTA (Jessica Pegula, Coco Gauff i Madison Keys), a także Iga Świątek, nie złożyły podpisu na dokumencie.
"Tour staje się dla nas niezwykle wymagający, powodując stres fizyczny i psychiczny, którego nie da się wytrzymać na dłuższą metę" - czytamy we fragmencie listu do głównego organu zarządzającego kobiecym tenisem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki
Jak podał w mediach społecznościowych Wertheim, zawodniczki domagają się gwarantowanej płacy minimalnej, w ramach której 100 najlepszych tenisistek rankingu (prawdopodobnie) otrzymywałoby 500 tys. dol. Tenisistki z miejsc 101-175 - 200 tys., a z pozycji 176-250 - 100 tys. dol.
Sytuacja tenisistek jest trudna, ponieważ pomimo równych nagród pieniężnych dla kobiet i mężczyzn w turniejach Wielkiego Szlema, zawody kobiet rangi WTA 250, 500 i 1000 nadal oferują niższe nagrody pieniężne niż ich odpowiedniki męskie.
Na ten moment WTA nie skomentowała doniesień Wertheima. Nie wiadomo też, dlaczego listu nie podpisała Świątek. Polka popiera zrównanie płac w tenisie.
- Chciałabym zobaczyć, jak WTA rozwija się biznesowo. Staje się bardziej popularna, zmniejsza różnice między WTA a ATP pod względem nagród pieniężnych. Nasz tenis dostarcza tyle samo emocji co męski - powiedziała w jednym z wywiadów druga aktualnie rakieta świata.
Próbujemy skontaktować się w tej sprawie z teamem Igi Świątek.
Zobacz:
Hubert Hurkacz zagra o tytuł w Szanghaju. Znamy godzinę finału
Hubert Hurkacz rozbija bank w Szanghaju. Sprawdź, ile już zarobił