Wydawało się, że wielki finał WTA Finals 2023 dostarczy nam sporo emocji, ponieważ o tytuł zagrały zawodniczki, które w Cancun radziły sobie naprawdę świetnie i we wcześniejszych starciach nie przegrały żadnego seta, ale nic bardziej mylnego.
Spotkanie w Meksyku od początku do końca toczyło się pod dyktando Igi Świątek. Dość powiedzieć, że Polka totalnie zdominowała na korcie Jessicę Pegulę i "oddała" jej... tylko jednego gema.
Świątek zwyciężyła z Amerykanką 6:0, 6:1 (---> RELACJA) i po dwóch miesiącach przerwy powróciła na szczyt światowego rankingu. 22-letnia tenisistka z Raszyna po raz drugi z rzędu kończy sezon jako numer jeden, co jest imponującym wyczynem.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
- U Peguli prędkość winnerów jest zwykle na poziomie 125-130 km/h, u Sabalenki to około 135-137 km/h. U Igi czasem nawet wyżej, ale te średnie Jessiki długimi okresami są wyższe niż Białorusinki. Mieliśmy więc wrażenie, że będzie bardziej wymagającą rywalką dla Igi, bo ten kort mógł jej sprzyjać. Jest szybszy niż nasze treningowe - analizował trener Tomasz Wiktorowski w rozmowie z Canal+.
Tenisistki spotkały się na korcie w tym roku już po raz czwarty. Przypomnijmy, że Jessica Pegula okazała się lepsza od Polki w dwóch pojedynkach - w styczniu w drużynowym United Cup oraz w sierpniowym półfinale w Montrealu.
- Oglądaliśmy to spotkanie nawet tutaj, w Cancun, po starciu Igi z Vondrousovą. I mieliśmy pomysł na poniedziałek, nie obawiałem się tego, czy będzie dobry. Bardziej zaś, czy Iga przełoży go na życie kortowe - zdradził szkoleniowiec.
- Ten turniej był inny, ale cieszę się z tego, jak Iga potrafiła wybrnąć z trudnych sytuacji, które napotkaliśmy. Nie zagłębialiśmy się za bardzo we wszelkie problemy, staraliśmy się robić swoje, nie mogliśmy tu już nic zmienić - zakończył Wiktorowski.
Czytaj także:
Tylko spójrz na te nagłówki po meczu Igi Świątek. "Zdemolowała Pegulę"
Iga Świątek w szoku po tym, co stało się w WTA Finals