- Jest zamieszanie logistyczne, bo nikt nie spodziewał się, że ten turniej będzie przedłużony - przyznała po wielkim finale WTA Finals Iga Świątek przed kamerą Canal+ Sport.
Warunki atmosferyczne sprawiły, że finał rozegrano w poniedziałek, a nie w niedzielę. Polka narzekać chyba jednak nie będzie. Finał w jej wykonaniu był koncertowy, a rywalka, którą była Jessica Pegula nie miała nic do powiedzenia.
Świątek wygrała w 59 minut 6:1, 6:0. Co więcej z Cancum wyjedzie jako liderka światowego rankingu WTA!
Więcej o finale WTA Finals tutaj -->> Polska królowa wraca na tron! Iga Świątek jest po prostu wielka!
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Wracając do "zamieszania logistycznego", to jak wygląda to u Świątek? - Ja na szczęście miałam od początku bilet na wtorek, więc chyba przeznaczenie mówiło, że to się tak wydarzy - dodała z uśmiechem.
Nasza tenisistka będzie też w końcu miała czas, żeby poświętować, ale... - Często nie ma czasu przez pierwsze kilka godzin na celebrację po swojemu, bo jest tyle obowiązków po wygraniu turnieju. Nigdy nie triumfowałam w WTA Finals, więc zobaczymy, co będę musiała zrobić. Znając życie z trzy godziny pewnie spędzimy tutaj na różnych sesjach i wywiadach - przyznała.
Co po turnieju? Świątek zdradziła, że czeka ją jeszcze jeden dzień na korcie związany z sesją dla sponsora, a potem czas na wakacje i cieszenie się tym, co udało się osiągnąć.
- Na pewno teraz będę miała szansę dłużej to świętować. Na pewno poświęcę czas, żeby być dumna z siebie i swojego zespołu, bo to momenty na jakie pracujemy. Jestem osobą, która patrzy na kolejne cele i do przodu, a warto jednak czasami pomyśleć o tym, co się osiągnęło - zakończyła.
Zobacz także:
Iga Świątek rozbiła bank. Co za kwota!
Iga odebrała to, co się jej należało [OPINIA]