[tag=48999]
Iga Świątek[/tag] znów królową światowego tenisa. Polka na początku września straciła status liderki rankingu WTA na rzecz Aryny Sabalenki. Jednak nie musiała czekać długo na odzyskanie pierwszego miejsca.
22-latka pokonała Białorusinkę 6:3, 6:2 w półfinale turnieju WTA Finals. Później w meczu o trofeum musiała pokonać jeszcze Jessicę Pegulę. W meczu z Amerykanką straciła tylko jednego gema w pierwszym secie. I po 8 tygodniach przerwy wróciła na tron.
Obecnie nasza reprezentantka nad Białorusinką ma 245 punktów przewagi, a całe zestawienie możesz zobaczyć TUTAJ. Wydaje się to niedużo. Ale panowanie Igi Świątek po raz kolejny może być długie.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Wszystko dlatego, że Aryna Sabalenka w styczniu będzie bronić aż 2470 punktów. Białorusinka miała kapitalny początek zakończonego właśnie sezonu. Wygrała turniej w Adelajdzie oraz Australian Open. Oznacza to jednak, że na początku roku nie może popełnić błędu, jeśli chce ponownie wyprzedzić Igę Świątek.
Polka będzie miała znacznie bardziej komfortową sytuację. W Australian Open dotarła "tylko" do czwartej rundy. I w styczniu grozi jej utrata jedynie 365 punktów. Ale nawet jeśli nie zdobędzie żadnego "oczka" w United Cup, to otrzyma 110 punktów za turniej w Bad Homburg. Realnie grozi jej więc utrata maksymalnie 255 punktów. Kolejne miesiące także dla raszynianki układają się bardzo dobrze.
Do końca marca Iga będzie bronić jedynie 1700 punktów. Z kolei Sabalenka aż 3525. Polka ma więc otwartą drogę, by pozostać pierwszą zawodniczką rankingu WTA przez przynajmniej kilkanaście tygodni.
Czytaj więcej:
Magda Linette po raz kolejny liderką. "Czuję się fantastycznie"