Polki ruszyły do boju. Dreszczowiec Magdaleny Fręch z 18-letnią Kanadyjką

Materiały prasowe / PZT/Monika Piecha / Na zdjęciu: Magdalena Fręch
Materiały prasowe / PZT/Monika Piecha / Na zdjęciu: Magdalena Fręch

Magdalena Fręch nie zakończyła spotkania z 18-letnią Mariną Stakusić w dwóch setach i starcie to przemieniło się w dreszczowiec. Ostatecznie zwyciężyła Kanadyjka w ramach meczu w turnieju finałowym Pucharu Billie Jean King w Sewilli.

W czwartek reprezentacja Polski rozpoczęła występ w turnieju finałowym w Pucharze Billie Jean King w Sewilli. Jej pierwszym rywalem jest Kanada. Na otwarcie meczu doszło do starcia Magdaleny Fręch (WTA 63) z 18-letnią Mariną Stakusic (WTA 258). Młoda Kanadyjka w środę sprawiła sporą niespodziankę pokonując Hiszpankę Rebekę Masarovą. Dzień później zaskoczyła również Fręch. Łodzianka prowadziła 6:4, 4:2, ale przegrała 6:4, 5:7, 3:6.

Pierwsze dwa gemy zostały rozstrzygnięte przez tenisistkę serwującą po walce na przewagi. To zwiastowało długie spotkanie i takie też było, choć w pewnym momencie zanosiło się na dosyć sprawne zwycięstwo Fręch. W trzecim gemie również pojawił się stan równowagi, ale tym razem nastąpiło przełamanie. Stakusic odparła dwa break pointy, ale przy trzecim wpakowała bekhend w siatkę.

Fręch imponowała rzetelną pracą na korcie i coraz pewniej zdobywała punkty. Stakusic nie była tak solidna i popełniała coraz więcej błędów. Przestrzelony forhend kosztował Kanadyjkę kolejną stratę serwisu. Polka bardzo dobrze czytała grę, mieszała rytm i popisywała się świetnymi kontrami.

ZOBACZ WIDEO: Trener jeszcze czegoś takiego nie widział. Tam zagrają Polki

Łodzianka cały czas musiała być czujna, co pokazał ósmy gem. Waleczna Stakusic odparła dwie piłki setowe w świetnym stylu (wolej wieńczący długą wymianę, forhend po linii) i smeczem odrobiła stratę jednego przełamania. Fręch przetrwała szturm rywalki i w 10. gemie zakończyła I partię. Trzeci setbol wykorzystała wygrywającym serwisem.

Fręch skutecznie zmieniała kierunki, a Stakusic brakowało cierpliwości. Polka świetnie też returnowała, co pokazała w piątym gemie II partii. Zaliczyła wówczas przełamanie. Kanadyjka spieszyła się i ponosiła ją ułańska fantazja. Stać ją było na efektowne zagrania, ale nie była w stanie zrównoważyć swojej gry i za dużo psuła. Oczywiście do tych pomyłek przyczyniała się też Fręch, która wybijała rywalkę z uderzenie żelazną pracą w defensywie i zmianami rotacji.

Szósty gem mógł dać nadzieję Stakusic, ale Fręch ostudziła jej zapał, przynajmniej tak się mogło wydawać. Polka obroniła cztery break pointy i podwyższyła na 4:2. W ósmym gemie w poczynaniach łodzianki pojawiło się zawahanie i sytuacja na korcie diametralnie się zmieniła. Kanadyjka efektownym returnem odrobiła stratę przełamania. Stakusic złapała wiatr w żagle i zdobywała punkty z coraz większą swobodą, także przy siatce.

Stakusic ograniczyła liczbę błędów, ale Fręch miała szczęście, że w kluczowych momentach rywalka wciąż psuła. W 10. gemie Kanadyjka wypracowała sobie piłkę setową, ale przestrzeliła bekhend. Końcówka była jednak zabójczo skuteczna w wykonaniu Stakusic. Odważna gra przyniosła efekt w postaci piłki setowej. Wykorzystała ją świetnym bekhendem.

Na korcie od połowy II seta trwała twarda batalia. Fręch opuścił pierwszy serwis, a coraz częściej to Stakusic była pewniejsza w ważnych momentach. Polka mogła uzyskać przełamanie na otwarcie III seta, ale nie wykorzystała czterech okazji. Kanadyjka poszła za ciosem i świetnym forhendem po linii wypracowała sobie prowadzenie 2:0. Stakusic kreowała grę, a Fręch była zbyt pasywna.

Sytuacja Polki mogła być beznadziejna, bo Kanadyjka miała okazję na 4:0. Fręch obroniła się, ale wciąż balansowała na krawędzi. W szóstym gemie znów wybrnęła z opresji. Tym razem odparła dwa break pointy, z czego jednego asem. Łodzianka poderwała się do walki. Grała agresywniej i rywalka poczuła presję. W siódmym gemie Stakusic oddała podanie podwójnym błędem.

Kolejny zwrot akcji jednak nie nastąpił, bo Fręch była w końcówce zbyt nerwowa i popełniała sporo błędów. Aktywna Kanadyjka świetnym forhendem zaliczyła przełamanie na 5:3. Po chwili przypieczętowała wygraną świetnym wolejem.

Spotkanie trwało dwie godziny i 49 minut. Fręch wykorzystała cztery z 10 break pointów. Stakusic na przełamanie zamieniła pięć z 13 okazji. Zdobyła o 12 punktów więcej od Polki (113-101). Kanadyjce naliczono 52 kończące uderzenia (36 z forhendu) przy 48 niewymuszonych błędach. Fręch miała 18 piłek wygranych bezpośrednio i 34 pomyłki.

Kanada - Polska 1:0, Estadio la Cartuja, Sewilla (Hiszpania)
Turniej finałowy, Grupa C, kort twardy w hali
czwartek, 9 listopada

Gra 1.: Marina Stakusic - Magdalena Fręch 4:6, 7:5, 6:3
Gra 2.: Leylah Fernandez - Magda Linette
Gra 3.: Gabriela Dabrowski / Leylah Fernandez - Weronika Falkowska / Katarzyna Kawa

Czytaj także:
Piękny widok! Zobacz oficjalny ranking po WTA Finals
Jest nowy ranking ATP. Sprawdź miejsce Huberta Hurkacza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty