Czekała na ten sukces dziewięć lat. Wcześniej przeżyła gehennę

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Sabina Lisicka
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Sabina Lisicka

Sabina Lisicka przeżyła w trakcie swojej tenisowej kariery wiele trudnych momentów, ale nigdy się nie poddała. W niedzielę mająca polskie korzenie Niemka wywalczyła pierwsze singlowe mistrzostwo na zawodowych kortach od 2014 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Polscy kibice doskonale pamiętają Sabinę Lisicką. W 2013 roku reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów sensacyjnie wyeliminowała w IV rundzie Wimbledonu faworyzowaną Serenę Williams. Potem, w półfinale, po trzysetowym boju okazała się lepsza od Agnieszki Radwańskiej (6:4, 2:6, 9:7). Mimo tego mistrzynią londyńskich kortów nie została, bowiem w meczu o tytuł pokonała ją Marion Bartoli.

Jeszcze w 2014 roku Lisicka cieszyła się ze zwycięstwa w zawodach WTA w Hongkongu. Potem miały miejsce wydarzenia, o których chciałaby zapomnieć. Kontuzje kostki, kolana czy ramion utrudniły jej rywalizację na zawodowych kortach, co skutkowało znacznym spadkiem w światowych rankingu.

Prawdziwy dramat Lisicka przeżyła w ramach halowej imprezy WTA 250 w Linzu w sezonie 2020. Podczas gry deblowej jej noga wygięła się w sposób nienaturalny, co oznaczało poważną kontuzję. Tenisistka przeszła długą operację kolana. Jej szanse na powrót do zawodowego tenisa były niewielkie, ale mimo tego rozpoczęła długotrwałą rehabilitację, by w sezonie 2022 móc znów rywalizować.

ZOBACZ WIDEO: Powiedział o kolejnym wyzwaniu Igi Świątek. "To wyczerpujący turniej"

W minionym tygodniu Niemka osiągnęła sukces, na który czekała dziewięć lat. Wzięła udział w halowych zawodach ITF World Tennis Tour o puli nagród 60 tys. dolarów w Calgary. Pokonała cztery przeciwniczki i zameldowała się w finale. W niedzielę stoczyła trzysetowy bój z Kanadyjką Stacey Fung i zwyciężyła ostatecznie 7:6(2), 6:7(5), 6:3.

Radość Lisickiej po zakończeniu spotkania była ogromna. Wzruszona 34-latka padła na kort i schowała twarz w dłoniach. Nie mogła uwierzyć, że po takich przeżyciach znów może cieszyć się z tytułu.

"To naprawdę wydaje się surrealistyczne. Niemal równo trzy lata temu zwichnęłam lewe kolano i zerwałam wszystkie więzadła. Potem przeszłam 3,5-godzinną operację rekonstrukcji kolana i 19 miesięcy brutalnej rehabilitacji. Szanse na to, że ponownie będę mogła grać zawodowo w tenisa były tak nikłe, a mimo to zdobywam tytuł w Calgary!" - napisała na Instagramie.

Wywalczony w Kanadzie tytuł pozwolił Lisickiej powrócić w poniedziałek do Top 300. Aktualnie Niemka jest 281. tenisistką świata.

Czytaj także:
Jest nowy ranking WTA. Dwie siódemki przy nazwisku Świątek
Świetne wieści dla Huberta Hurkacza. Tylko spójrz na ranking

Komentarze (2)
avatar
a22.2
14.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BRAWO Sabinka ;-))) 
avatar
fannovaka
13.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Sabina. Moglo dojsc do polskiego finalu gdyby UlkaR sie troche bardziej postarala.