Świetny sezon Martyny Kubki. "Musiałam sobie przewartościować swoje życie" [WYWIAD]

Materiały prasowe / Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Martyna Kubka
Materiały prasowe / Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Martyna Kubka

Kończący się rok był udany dla Martyny Kubki. Polka zanotowała duży skok w rankingu i zdobyła premierowy tytuł ITF w singlu. Co dalej? - Chciałabym jak najszybciej zagrać w Wielkim Szlemie - powiedziała zielonogórzanka w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Julian Cieślak, WP Sportowe Fakty: Można powiedzieć, że 2023 był dla ciebie przełomowy. Startowałaś z okolic szóstej i siódmej setki rankingu WTA, a kończysz go w czwartej. Jak ty podsumowałabyś ten sezon?[/b]

Martyna Kubka: Zdecydowanie pozytywnie, ponieważ osiągnęłam swoje najwyższe rankingi i w singlu, i w deblu. Zdecydowanie ta druga część roku, powiedzmy od sierpnia, była dla mnie dużo bardziej efektywna.

Przez cały sezon generalnie zagrałam bardzo dużo meczów. W pierwszej połowie 2023 też było ich sporo i wtedy bilans też miałam korzystny: więcej wygranych w stosunku do przegranych, aczkolwiek w tenisie liczą się te punkty, więc po prostu zależy, na jakich turniejach się je zdobywa. Mimo że miałam ten korzystnych bilans i że gdzieś tam mój poziom stale się podnosił, to jednak na ranking się to tak nie przekładało.

W sierpniu natomiast podczas turnieju WTA 125 w Kozerkach zaliczyłam bardzo dobry występ, dotarłam do ćwierćfinału w singlu i deblu, zaliczyłam pierwsze zwycięstwo w głównym tourze, przyszły pierwsze takie fajniejsze punkty, które dały mi skok w rankingu i zdecydowanie dodatkową motywację. Od tego czasu zagrałam mnóstwo meczów. Ten okres od sierpnia do końca listopada był bardzo intensywny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

Wygrałam swój pierwszy turniej ITF w singlu (W15 w Szarm el-Szejk), z czego jestem bardzo zadowolona, aczkolwiek to był taki próg, który ja chciałam już odhaczyć, więc zdecydowanie bym powiedziała, że te dwa kolejne finały w "25" (Stambuł, Selva Gardena), które zrobiłam, były dla mnie cenniejsze, bo na imprezach tej rangi gram już z lepszymi zawodniczkami. Wiadomo - by wygrać turniej trzeba zagrać bardzo dobrze, aczkolwiek na "15" są trochę niżej sklasyfikowane dziewczyny, więc cieszę się, że odhaczyłam ten cel i jestem też zadowolona z tych dwóch finałów w "25".

Również w deblu szło mi dobrze, wygrałam kilka turniejów, zwyciężyłam ITF W60 w Pradze - to też był sukces, bo wcześniej tego nie dokonałam, tak że ten sezon oceniam zdecydowanie pozytywnie, bo tak naprawdę w ostatnim tygodniu miałam najwyższe rankingi, więc jestem w fajnym miejscu do rozpoczęcia 2024.

Jesteś w stanie określić, co było przyczyną takiego progresu? Wiadomo, że u niektórych zawodniczek ten wystrzał formy ma miejsce wcześniej, u niektórych później. Ale może wprowadziliście wraz ze sztabem jakieś zmiany w treningach? Pomogły oczywiście też te punkty zdobyte w Kozerkach, o których mówiłaś.

My generalnie z teamem od początku naszej współpracy stawialiśmy na progres, powiedzmy, taki długotrwały. Nie liczyliśmy na to, ale fajnie by było, gdyby to się pojawiło od razu, lecz nastawialiśmy się mocno na trening, na poprawianie mojej gry i wiedzieliśmy, że może to trochę czasu zająć, zanim te umiejętności przełożą się na turnieje i mecze, więc myślę, że po prostu w pewnym momencie to ruszyło tak, jak miało.

Ja złapałam też dużo więcej pewności siebie i to na pewno było bardzo ważne, więc nie powiedziałabym, że nastąpił jakiś konkretny przełom. Po prostu cały czas codziennie trenowałam, wszystko robiłam tak, jak należy, byłam cierpliwa i myślę, że to po prostu poskutkowało.

A miałaś w swojej karierze kryzysy, momenty słabości, kiedy chciałaś rzucić to wszystko? Tutaj chciałem nawiązać do twojego motta, które brzmi "Nigdy się nie poddawaj. Na wielkie rzeczy potrzeba czasu".

To dokładnie to, jakie mamy nastawienie z teamem, aczkolwiek, tak, zdecydowanie miałam momenty zwątpienia. W marcu 2022 roku miałam takie myśli, gdzie nie wiedziałam, co dalej chcę ze sobą zrobić i ze swoim życiem. Zastanawiałam się, czy tenis to jest nadal to, co chcę robić, czy chcę grać profesjonalnie, czy nie, czy chcę pójść na studia, więc miałam taki moment słabości. Myślę, że każdy miał takie jakieś gorsze chwile. Na pewno nie chcę do tego za bardzo wracać. Cieszę się, że to przezwyciężyłam i - jak widać - było warto.

W jaki sposób poradziłaś sobie z tymi problemami?

Generalnie zrobiłam sobie miesiąc przerwy od tenisa, nie dotykałam praktycznie w ogóle rakiety. Jeśli chodzi o trening fizyczny, to też zbyt nic nie robiłam. Musiałam sobie trochę przewartościować swoje życie, musiałam się zastanowić, co jest dla mnie tak naprawdę ważne i co chcę z tym wszystkim zrobić. Dużo również rozmawiałam z ludźmi z mojego najbliższego otoczenia i doszłam do wniosku, że po prostu nie jestem w stanie sobie wyobrazić swojej codzienności bez wstawania na trening.

Wspominałaś o studiach. Miałaś plany związane z wyjazdem na uczelnię w Stanach Zjednoczonych? Wiem, że twój partner - Piotr Pawlak - studiuje w Teksasie.

To, co wszystko wiążę się z tymi studiami, ja tak naprawdę poznałam, kiedy właśnie mój chłopak na nie poszedł, więc wcześniej wiedziałam tylko, że coś takiego jest itd. Powiedzmy, że były czasami takie myśli i mój tata też pytał mnie o to, czy chciałabym iść na te studia, czy próbujemy grać profesjonalnie. Jak miałam jakiś gorszy okres w juniorach, to też zastanawialiśmy się trochę mocniej, lecz tak naprawdę bardziej poznałam te studia w Stanach za sprawą tego, że mój partner tam jest.

Można powiedzieć, że bardziej zastanawiałam się nad tym wtedy, gdy miałam ten słabszy czas, kiedy nie byłam pewna, czy chcę to robić profesjonalnie, czy chcę może bardziej postawić na naukę, ale żeby nie odstawić tego tenisa całkowicie, czyli zostać przy tym sporcie, ale w formie studiów w USA. Zdecydowanie jednak wygrał tenis profesjonalny, bo jednak jego piękno polega na tym, że jest to dyscyplina indywidualna. Ciężko byłoby mi grać dla drużyny i współpracować z ośmioma-dziesięcioma dziewczynami, jak ma to miejsce w Stanach, więc ze względu na to tak wybrałam, bo lubię grać dla siebie. Wiadomo, że w deblu też gram z partnerką, ale ogólnie rzecz biorąc - lubię grać dla siebie.

Patrząc całościowo na ostatnie lata, to lepiej radziłaś sobie właśnie w grze podwójnej. Jak ty do tego podchodzisz? Co jest priorytetem - singiel czy debel? A może to i to traktujesz na równi?

Przede wszystkim bardzo lubię grać w debla i sprawia mi to dużo radości. Moje atuty fizyczne mają też duże znaczenie w grze podwójnej, dlatego mój ranking jest troszeczkę wyższy niż w singlu. Mój mocny serwis i silne uderzenia są bardziej skuteczne w deblu, aczkolwiek ja zdecydowanie skupiam się teraz bardziej na singlu, ale tak naprawdę w każdym turnieju gram też debla, więc jeżeli w singlu nie wyjdzie, to zawsze mam tę furtkę, że mogę zagrać samego debla, aczkolwiek dopóki będzie można, to chciałabym łączyć te dwie - przysłowiowo - "dyscypliny", lecz zobaczymy, na ile to będzie możliwe, bo to też jest dość obciążające fizycznie. Na pewno teraz stawiam na singla, ale co to będzie - zobaczymy.

W tym roku zdarzało ci się również odbijać z Igą Świątek - we wrześniu można było zobaczyć to na twoich mediach społecznościowych. Jak wyglądały te treningi? Starałaś się podpatrywać coś u Igi?

To, co ja przede wszystkim zauważyłam, to jest intensywność treningu - była ona po prostu wyższa, niż ta, do której ja jestem przyzwyczajona, dlatego to zrobiło na mnie wrażenie. Z Igą natomiast znamy się od małego, bo jesteśmy z tego samego rocznika i wiele razy grałyśmy razem. Cieszę się, że miałam taką możliwość, bo Iga zdecydowanie teraz dominuje na świecie i zawsze jestem chętna, żeby trenować z nią, jeśli tylko będzie w Polsce.

19 kwietnia - tak, jak ty - urodziny ma też Maria Szarapowa. Podobnie jak Rosjanka dysponujesz dobrymi warunkami fizycznymi, masz mocny, agresywny serwis. Kiedyś zresztą pan Wojciech Fibak porównywał cię do Szarapowej. Zdarzało ci się wzorować na niej, biorąc pod uwagę te podobieństwa?

Tak, zdecydowanie. To była moja ulubiona zawodniczka i urodziłyśmy się też właśnie tego samego dnia. Mamy również bardzo podobny styl gry. Na pewno ją trochę podpatrywałam, ale może nie za dużo pod kątem techniki, może bardziej od strony taktycznej, z poruszania się na korcie, bo ona była, jest bardzo wysoka, nawet jeszcze wyższa ode mnie o kilka centymetrów, tak że to poruszanie robiło duże wrażenie. Wiadomo, że nie poruszała się tak, jak te niższe tenisistki, ale wkładała tyle wysiłku w to przygotowanie fizyczne, w tę pracę na nogach, że zdecydowanie to bym od niej chętnie wzięła, aczkolwiek moje przygotowanie fizyczne też jest coraz lepsze, więc myślę, że też dzięki temu ten progres u mnie nastąpił.

Na koniec chciałbym zapytać jeszcze o cele na przyszły sezon.

My generalnie z zespołem celów wynikowych staramy się nie stawiać i przyniosło to dobry skutek, bo poszłam do przodu, więc nie chcemy narzucać sobie w tym obszarze presji, ale na pewno celuję w Wielkie Szlemy. Chciałabym jak najszybciej zagrać w turnieju tej rangi. Fajnie by było. Aczkolwiek tak, jak mówię - nie stawiam sobie jakichś wielkich oczekiwań. Skupiam się na tej dobrej pracy, którą cały czas wykonujemy i być może w nadchodzącym sezonie uda się wystąpić w Wielkim Szlemie.

Czytaj także:
On sprawia, że Świątek jest w tym najlepsza. "Mam ogromne szczęście"
Iga Świątek bywa niewygodna dla WTA. "Zdaję sobie z tego sprawę"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty