Bardzo udany początek nowy sezonu notuje Magdalena Fręch. Podczas wielkoszlemowego Australian Open osiągnęła życiowy sukces, docierając do czwartej rundy. Dzięki temu stała się drugą najlepszą tenisistką w naszym kraju.
Po nieudanych kwalifikacjach w Linz, Polka wywalczyła sobie miejsce w głównej drabince turnieju w Dosze i w Dubaju. W stolicy Kataru w pierwszej rundzie lepsza od niej okazała się być Białorusinka Wiktoria Azarenka. Zdecydowanie lepiej poradziła sobie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Dotarła bowiem do trzeciej rundy po wyeliminowaniu Rosjanki Jekateriny Aleksandrowej i Chorwatki Petry Martić. O awans do ćwierćfinału Fręch rywalizowała z Jeleną Rybakiną. Mimo że postawiła jej trudne warunki, to ostatecznie Kazaszka triumfowała 7:6(5), 3:6, 6:4.
Na ten moment niewiadomą pozostaje, czy 26-letnia tenisistka z Łodzi wystąpi w turnieju WTA 500 w San Diego. Na ten moment zajmuje bowiem czwarte miejsce na liście rezerwowych za Amerykanką Sofią Kenin, Czeszką Kateriną Siniakovą i Rosjanką Anną Blinkową. Na ten moment z udziału wypisała się jedynie Karolina Muchova. Rywalizacja rozpocznie się 26 lutego więc wówczas będzie jasne, czy w przyszłym tygodniu zobaczymy w akcji Polkę.
Jeżeli ostatecznie nasza tenisistka nie zagra w San Diego, to czeka ją tydzień przerwy. A po nim w dniach 4-10 marca przystąpi do rywalizacji w turnieju WTA 1000 w Indian Wells. Z uwagi na spory awans w światowym rankingu WTA Fręch ma już zapewnione miejsce w głównej drabince.
Przeczytaj także:
Wielki moment w karierze Fręch. Rybakina była bezradna [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!